Left ArrowWstecz

Jestem w sanatorium, a rodzice zabraniają mi kontaktu z innym.

Witam, mam 43 lata, od pewnego czasu nie mogę dogadać się z rodzicami, jakiś czas temu poznałam kogoś- niestety rodzice zabronili mi z nim być, ja wciąż utrzymuje z nim kontakt, dostałam sanatorium w okolicach jego zamieszkania, ale rodzice zabraniają mi pojechać. Nic nie mogę sama zadecydować o moim życiu, co mam zrobić? zależy mi na tej znajomości.
User Forum

Barbara

10 miesięcy temu
Justyna Czerniawska (Karkus)

Justyna Czerniawska (Karkus)

Dzień dobry,

rozumiem, że jest to dla Pani ciężka sytuacja, jednak musi Pani pamiętać, że jest dorosłą osobą i ma prawo do własnej autonomii w obszarze podejmowania decyzji dotyczących życia. 
Myślę, że w Pani sytuacji konieczne będzie postawienie zdrowych granic w relacji z rodzicami. Musi Pani jasno i konkretnie wyrażać swoje potrzeby i oczekiwania. Proszę przypomnieć rodzicom, że jest Pani dorosłą osobą i tylko Pani ma prawo do decydowania o sobie oraz kształtowania swojego życia. Warto również popracować nad swoją niezależnością od rodziców, co spowoduje zmniejszenie ich kontroli nad Panią.
Jeżeli czuje Pani, że sama nie da rady to warto udać się do specjalisty.

Pozdrawiam serdecznie,

Justyna Karkus - psycholog, psychoterapeuta 

10 miesięcy temu
Paweł Cisowski

Paweł Cisowski

Dzień dobry Pani Barbaro

Z tego co Pani pisze, chciałaby Pani rozwijać relację z nowo poznanym mężczyzną. Jest jednak w Pani dość duża wątpliwość co do tego, czy powinna Pani się z nim spotykać, a potęguje ją presja ze strony rodziców, którzy jak przypuszczam są przeciwni tej znajomości. Problemem w istocie wydaje się być to, że mimo bycia dorosłą osobą nie potrafi Pani samodzielnie podjąć decyzji, mając z tyłu głowy krytyczny głos rodziców, nakazujący co według nich powinna Pani zrobić. 

Tego typu sytuacja może być odzwierciedleniem wykształconego w dzieciństwie schematu zależności.  Powoduje on szereg pojawiających się wątpliwości co do własnych wyborów, ale też i przekonanie, że samodzielnie nie jesteśmy w stanie podejmować dobrych decyzji i dokonywać właściwych wyborów w życiu. Do takiego schematu przyczyniają się zwykle rodzice, którzy nie pozwalali swoim dzieciom być samodzielnymi i niezależnymi, a także byli skłonni krytykować każdy wybór dziecka.

Celem szerszego zrozumienia problemu i potencjalnych możliwości rozwiązania Pani życiowych trudności polecam konsultację.

Pozdrawiam

Paweł Cisowski 

10 miesięcy temu
Agnieszka Wloka

Agnieszka Wloka

Myślę, że chodzi o rozpracowanie zależności między Panią a rodzicami i ustalenie zdrowych granic między Wami. Wszystko siedzi w głowie….teraz pytanie na ile Pani odważy się “zbuntować” i zrobić/ pojechać tam, gdzie Pani chce. Sama Pani mówi “nic nie mogę ” - może Pani tylko czy Pani chce sama zadecydować, czy odważy się Pani na niezależność? Dobrze podejść do tematu od strony samej siebie i swoich potrzeb. Czy seperacja taka w głowie od rodziców jest dla Pani teraz możliwa? Czy lubii Pani taką relację jaką macie teraz, a jeśli nie to pierwszym ćwiczeniem terapeutycznym warto, żeby było wyobrażenie/opisanie sobie jak ma Wasza relacja wyglądać.

Pozdrwiam Agnieszka Wloka. psycholog

10 miesięcy temu
Katarzyna Kania-Bzdyl

Katarzyna Kania-Bzdyl

Dzień dobry Pani Barbaro,

43 lata to z pewnością taki wiek, gdzie już dawno powinna być odcięta pępowina, a mówiąc wprost rodzice nie mają prawa podejmować za nas takich ani innych decyzji. To Pani decyduje z kim chce spędzić resztę życia. Nawet jeśli mieszka Pani z rodzicami to wciąż jest Pani odrębną jednostką. Trzeba zacząć stawiać granice i tworzyć swój scenariusz, bo to Pani jest autorem swojego życia.

Więcej odwagi! :)

10 miesięcy temu
Aleksandra Kaźmierowska

Aleksandra Kaźmierowska

Dzień dobry Pani Barbaro,

jest Pani osobą pełnoletnią i ma Pani prawo decydować o swoim życiu i w związku z tym z kim chce się Pani spotykać czy związać. Jeśli to dla Pani ważna osoba warto zadbać przede wszystkim o własne potrzeby i realizować je bez względu na poglądy rodziców w tej sprawie. To co robią rodzice wydaje się być nadmierną kontrolą i próbą odebrania Pani odpowiedzialności za budowanie własnego życia i nawiązywania relacji.  

Pozdrawiam,

Aleksandra Kaźmierowska 

 

 

10 miesięcy temu
Anna Gwoździewicz

Anna Gwoździewicz

Barbaro,
niepokoi mnie, że Twoi rodzice wciąż starają się kontrolować Twoje życie do tego stopnia, że zabraniają Ci kontaktu z osobą, na której Ci zależy, a także wyjazdu do sanatorium, biorąc pod uwagę Twój wiek – 43 lata. Zastanawiam się, czy jesteś osobą ubezwłasnowolnioną?

Ubezwłasnowolnienie jest możliwe, gdy choroba psychiczna, niepełnosprawność intelektualna lub występowanie innego rodzaju zaburzeń powodują, że dana osoba nie jest w stanie kierować swoim postępowaniem (ubezwłasnowolnienie całkowite), bądź też gdy jest w tym zakresie ograniczona i potrzebuje pomocy do prowadzenia swoich spraw (ubezwłasnowolnienie częściowe). Osoba ubezwłasnowolniona całkowicie, pozbawiona jest w zasadzie prawa do decydowania o sobie samodzielnie i nie może zawrzeć małżeństwa. Zaś osoba która została ubezwłasnowolniona częściowo, może za zgodą sądu zawrzeć związek małżeński, jeżeli stan zdrowia lub umysłu nie zagraża małżeństwu ani zdrowiu przyszłego potomstwa. Ubezwłasnowolnienie następuje tylko na podstawie postanowienia sądu. Jeśli jesteś osobą ubezwłasnowolnioną częściowo możesz skonsultować się z prawnikiem (np. w punkcie nieodpłatnej pomocy prawnej w mieście powiatowym), aby dowiedzieć się, jakie masz prawa i jak możesz je egzekwować. 

Jeżeli jednak nie jesteś osobą ubezwłasnowolnioną, to bez względu na swój stan zdrowia czy niepełnosprawność, masz pełne prawo do podejmowania własnych decyzji! Troska rodziców może być wynikiem ich miłości i obaw, ale pamiętaj, że masz prawo do swojego szczęścia i samodzielności. Zaś kontrolowanie i ograniczanie wolności drugiej osoby to forma przemocy psychicznej! Warto, abyś porozmawiała z rodzicami spokojnie, ale jednocześnie stanowczo, wyrażając swoje uczucia i potrzeby oraz stawiając granice. Stawianie granic to wyraźne komunikowanie, co jest dla Ciebie akceptowalne, a co nie. Asertywność zaś to umiejętność wyrażania swoich myśli, uczuć i potrzeb w sposób zdecydowany, ale jednocześnie szanujący innych. Bycie asertywną nie oznacza bycia agresywną – to oznacza, że potrafisz powiedzieć „nie” bez poczucia winy i „tak” bez obawy przed manipulacją. 

Wiem, że może być Ci ciężko, zwłaszcza jeśli przez całe życie byłaś przyzwyczajona do podporządkowywania się rodzicom i dotychczas nie przeciwstawiałaś się ich toksycznym zachowaniom, ale jest to kluczowy krok w tworzeniu z nimi zdrowych relacji. Możesz spróbować powiedzieć, np.: „Rozumiem, że się o mnie martwicie, ale jestem dorosłą osobą i potrafię podejmować decyzje dotyczące mojego życia. Zależy mi na tej znajomości i chcę pojechać do sanatorium. Czuję, że to dla mnie ważne. Proszę, uszanujcie moje decyzje i zaufajcie mi.” Niektórzy rodzice mogą mieć silną potrzebę kontroli nad życiem swoich dzieci, bo to wzmacnia ich własne poczucie wartości. Mogą odczuwać, że ich rola rodzicielska traci na znaczeniu, gdy dziecko staje się samodzielne. Dlatego warto zapewnić ich o tym, że mimo wszystko, ich obawy są dla Ciebie ważne, że oni są dla Ciebie ważni, ale jako osoba dorosła samodzielnie decydujesz o swoim życiu osobistym. 

Warto skonsultować się z psychologiem, który może pomóc Ci wzmocnić swoją asertywność i nauczyć się skutecznie stawiać granice, a także przyjrzy się bliżej dynamice Twoich relacji z rodzicami. Bezpłatnie powinnaś uzyskać pomoc psychologa w punktach interwencji kryzysowych oraz specjalistycznych ośrodkach wsparcia dla osób doznających przemocy, które działają w miastach powiatowych. 

Pozdrawiam serdecznie,
psycholog Anna Gwoździewicz 

10 miesięcy temu
Izabela Czak-Kunert

Izabela Czak-Kunert

Dzień dobry, 

w takiej sytuacji warto postawić na szczerą rozmowę. Proszę pamiętać, że jest pani osobą dorosłą, która ma prawo do samostanowienia. To, co może Pani zrobić na ten moment to stawiać granicę w relacjach. W tym może pomóc konsultacja u psychologa/psychoteraputy. 

 

Pozdrawiam

10 miesięcy temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Mieszkam w Poznaniu, wiąże mnie tam tylko praca - brak rodziny, brak znajomych. Od niedawna chodzę na terapię
Witam, mieszkam w Poznaniu, wiąże mnie tam tylko praca - brak rodziny, brak znajomych. Od niedawna chodzę na terapię w Koninie, terapeutka ostatnio powiedziała, że i tak wytrzymam w Poznaniu i że mam porozmawiać z lokatorami o problemach. Złożyłem wypowiedzenie wynajmu, ona to zakwestionowała, że zła decyzja. Od rozmowy z lokatorami, to są obcokrajowcy, jest gorzej, nie mam ochoty do niej chodzić na terapię. Czy warto zmienić terapeutkę? Dlaczego źle mi doradziła? Mam wrażenie, że nie chce, abym się wyprowadził, tylko że nie widzę sensu aby tam mieszkać dłużej, to powinna zrozumieć. Podważa moje decyzje. Terapeutka chyba powinna rozumieć pacjenta przede wszystkim?
Czy psychiatra/psycholog może powiedzieć o tym moim rodzicom (mamie)?
Czy psychiatra/psycholog może powiedzieć o tym moim rodzicom (mamie)? Od kilku lat mam problemy, które utrudniają mi życie. Parę miesięcy temu poznałam osobę (bardzo toksyczną), która jest jak "wampir energetyczny". Bardzo się przywiązałam, wręcz uzależniłam od tej osoby, na tyle, że jak się jej znudziłam i mnie zostawiła, to nie widziałam co z sobą zrobić, mój stan się znacznie pogorszył. Choć wiem, że nic złego nie zrobiłam, to jednak całą winę biorę na siebie. Czuję się źle z tym, że mnie zostawiła, zaczęłam się krzywdzić fizyczne (sh) i psychicznie (wyzywam siebie od najgorszych, powtarzam sobie, że to moja wina i jestem bezwartościowym g*wnem, itd.), a to wszystko dlatego że jestem "niewystarczająca" i mam poczucie że na to zasłużyłam. Moja mama wiedziała o niej, jednak nie była świadoma, że mnie niszczy psychicznie, ja sama nie widziałam, albo przynajmniej nie chciałam się dopuścić do tej myśli, bo nie chciałam jej stracić. Zerwała ze mną kontakt i wymieniła mnie na "lepszy model", bardzo mnie skrzywdziła i zostawiła z pociętymi rękoma, a jednak cały czas o niej myślę, tęsknię za nią. Problem tkwi głębiej, bo nie byłyśmy tylko "przyjaciółkami", my byłyśmy w związku o którym prawie nikt nie wiedział i do tej pory tak jest. Bardzo mi zależy żeby poza osobami które wiedzą, nikt inny się nie dowiedział. Zaczęłam się o to martwić, bo za jakiś czas jadę na spotkanie właśnie z psychiatrą, będzie zadawać masę pytań, a ja znając siebie, wybuchnę emocjonalnie i powiem za dużo czy coś. A ta osoba o której napisałam powyżej jest głównym powodem pogorszenia mojego obecnego stanu. Jak moja mama zobaczyła moje blizny to odbyła ze mną długą rozmowę, obiecałam że tego nigdy więcej nie zrobię, ale co z tego jeśli cały czas o tym myślę, a wręcz mam ochotę odebrać sobie życie. Wiem jakie są zasady i to że mam myśli nie te to lekarz powie mojej mamie, ale czy powie o moim związku? Czy ma prawo i czy musi? Bardzo mi zależy żeby to zostało między nami, ale boję się że poinformuję moją mamę. Ona wie, że to wszystko się dzieje z powodu tej osoby, ale jakoś nie bardzo bym chciała żeby dowiedziała się że była moją dziewczyną.
Żyję w toksycznym związku, mam syna z tego związku. Nie chcę dłużej tego związku ponieważ niszczy mnie psychicznie,
Witam, Żyję w toksycznym związku, mam syna z tego związku. Nie chcę dłużej tego związku ponieważ niszczy mnie psychicznie, leczę się psychiatrycznie. Dzisiaj mi napisał, że chce sobie życie odebrać. Już nie wiem co powinnam zrobić, martwię się.....
Moim problemem w wieku 26 lat jest samowykluczenie z życia społecznego.
Moim problemem w wieku 26 lat jest samowykluczenie z życia społecznego. Nie mam przyjaciół, zawieranie jakichkolwiek znajomości jest niemożliwe, wieczny smutek, który 24 g na dobę czuje, załatwienie sprawy u lekarza, w urzędzie wiąże się z dużym stresem i paniką. Nieraz zrobiłem 30 km do specjalisty, np. jak wbiło mi się ciało obce w oko, to siedziałem w samochodzie i ryczałem takie emocje. Zawodowo nigdzie nie mogę się odnaleźć, staram się pracować obecnie Niemcy z rodziną, ale niestety 1 pokój na 3 osoby czuje się źle, nie mogę być sam nawet 1 g, czuje się źle. Wiem, że jak zrezygnuje z pracy, to nie mam dobrych relacji z mamą przeciwieństwa, zawsze byłem nierobem i nic nie pomagałem, nie pije alkoholu od 7 lat z powodu w sumie urodziny mojej siostry byłem bez pracy i rodzina no zaczęła mi docinać, że nic nie robię itp. parę przykrych słów które, nigdy się nie zakochałem, boje się nigdy mi nikt nie powiedział nawet mama, że mnie kocha, myślałem wielokrotnie o samobójstwie, ale się boję, mam w sobie tyle bólu, że mnie rozrywa psychicznie, jestem już zmęczony, nie mogę być sam minuty, telewizor radio na okrągło, a ja się modlę o spokój cisze.
Rodzina wytyka mi brak związku, ze względu na wiek. Miałam problemy zdrowotne, w pracy, w relacjach. Czuję się źle.
W życiu mi nie wyszło. Tak się potoczyło, że nawet mimo wysiłku miałam pecha do ludzi i w pracach. Nie załamuje się, nie mam depresji, ale m.in. problemy zdrowotne spowodowały, że nie mogłam pracować intensywniej, dorobić się własnego mieszkania czy rozbudować sieć znajomych. Byłam ograniczona i to też wpłynęło na obecny brak męża, chłopaka. Czuję się wystarczająco źle, chociaż mam dużo optymizmu i cieszę się małymi rzeczami. Niestety rodzina dociska mnie, wytykają palcami "znajdź sobie kogos". W wieku 40 lat to nie takie proste... Czy poza portalami randkowymi można gdzieś poznać mężczyznę sensownego? Czy można gdzieś w tym wieku zaprzyjaźnić się jeszcze z kimś? Jest mi źle.
Mam chorą onkologicznie rodzinę, jestem przerażona tym, że będę musiała pożegnać się ze wszystkimi, których kocham.
Mam 53 lata, mam męża, jest sporo starszy, jesteśmy szczęśliwi, ale niestety nie mogliśmy mieć dzieci, ostatnio strasznie się boje, moi rodzice są onkologicznie chorzy, mój mąż też, oczywiście się leczą, ale zdaje sobie sprawę, że będę musiała przeżyć odchodzenie wszystkich, których kocham, nie mam prócz nich nikogo, w pracy mam znajomych, ale wszyscy są zabiegani , mają swoje dzieci, sprawy, rodziny, często nawet nie mają czasu na rozmowę przez telefon . Z rodziny mam siostrę, ma swoją rodzinę i żyje za granicą, nie wiem jak radzić sobie z lękiem, narazie udaję przed sobą , że jest ok, ale tak nie jest.
Wyprowadzka w planach, ale obawiam się, że zostanę sama - nie będę miała do kogo wrócić.
Jestem w nietypowej sytuacji. Poznałam faceta, myślę nad wyprowadzką, chciałabym w końcu jakoś ułożyć życie. Jednak coś stoi na przeszkodzie- moje obawy - on mieszka prawie 500 km od mojego domu rodzinnego. Ja bardzo chce się stąd wynieść, zacząć wszystko "od nowa", rodzina mnie wykańcza, jest toksyczna, ciągle kłotnie, dyskryminacja mnie na każdym kroku. Chciałabym ograniczyć kontakt do minimum i odetchnąć z ulgą, żyć bez nerwów, myślą, że jestem nikim. Boje się tego, że jednak " swoje to swoje" tam będę miała tylko partnera, nikogo nie znam tak naprawdę. Mam cały czas strach przed podjęciem tego kroku wyprowadzki, że jednak może nam się nie uda, że każdego dnia nawet po 2-3 latach on może wyrzucić mnie na bruk. Nie będę miała do kogo już wrócić. Też była sytuacja, byłam w szpitalu po 2 dniach było ciężko być samej z dala od rodziny. Gdy dzwonili napływały łzy do oczu, czułam jakby taką samotność. Nie wiem czy umiałabym sobie z tym poradzić przy takiej odległości, jednak wizyty rodziny nie byłyby częste i jak zaryzykować, by w końcu ułożyć to życie?
Kontakt urwał się z partnerem, podczas jego kryzysu związanego z chorobą mamy. Jak mam się zbliżyć, nie przekraczając granicy?
Witam, od kilku miesięcy spotykam się z moim partnerem (On 40 lat, ja 32). Jego mama zachorowała na nowotwór złośliwy, aktualnie już nie ma dla niej leczenia, chemię odstawili ze względu na jej ciężki stan. Opiekował się rodzicami, nie mieszkając z Nimi, bo rodzeństwo powyjeżdżało. Przestał się do mnie odzywać, nie reaguje na moje telefony ani sms. Pisałam z prośbą o to jak mogę mu pomóc, że nie potrafię zachować się w danej sytuacji, dla mnie pewnie kontakt bliskiej osoby w załamaniu jest podstawą, ale również zero odzewu. Nie wiem jak mam w tej sytuacji funkcjonować i jak mogę się do niego zbliżyć? Co mogłabym zrobić, żeby go nie stracić? Przed takim ciężkim stanem mamy, naprawdę budowaliśmy fajną relację. Nie chcę przekroczyć jakiejś granicy, a z drugiej strony bardzo potrzebuję również kontaktu, chociaż staram się być wyrozumiała.
Leczę się z powodu schizofrenii paranoidalnej, jednak powoli czuję, że chciałbym niektóre rzeczy w życiu zmienić. Jednak na myśl o tym wpadam w silniejsze stany psychotyczne.
Dzień dobry. Nie będę krył, że piszę to pytanie z pewnymi emocjami. Mam 34 lata, jestem facetem, mam stwierdzoną schizofrenię paranoidalną i ostatnio atakują mnie stany psychotyczne, przynajmniej tak to rozumiem. Dzisiaj, wczoraj, i co jakiś czas od kilkunastu lat, więc jestem sfrustrowany. Chciałbym zapytać o jakąś poradę, jak sobie z tym radzić, więc dla lepszego obrazu opiszę mniej więcej swoją sytuację. Choroba rozwijała się stopniowo, jak miałem kilkanaście lat. W skrócie to przeżywałem masakryczne przeżycia często od tamtego czasu, czyli powiedzmy, że to właśnie mniejsza lub większa psychoza. Od kilku lat chodzę na grupę wsparcia, od półtora roku na psychoterapię indywidualną dwa razy w tygodniu. Nigdy nie miałem dziewczyny, nigdy nie miałem pracy. Czuję (i czuję to coraz bardziej w miarę terapii), że chciałbym odseparować się od rodziców (bo ciągle z nimi mieszkam), znaleźć więcej fajnych znajomych (albo pogłębiać znajomości z osobami z grupy wsparcia), dzielić się z nimi zainteresowanymi. Wiem, że potrzebna jest kasa, więc powiedzmy trochę czuję chęć do pracy. Jestem na rencie, ale niedługo może mi się ona skończyć. Szykuje się więc dużo zmian i gdy o tym myślę, wpadam w stany psychotyczne, co powoduje, że nie jestem w stanie dążyć do moich celów. Biorę leki przeciwpsychotyczne, biorę pod uwagę możliwość zwiększenia dawki, chociaż niezbyt to mi się uśmiecha. Jeszcze dodam, że mam duży problem z relacjami z ludźmi, przeżywam napięcie podczas spotykania się, jestem introwertykiem, ale z drugiej strony zależy mi bardzo na relacjach. Może jest coś, co można mi poradzić, podpowiedzieć? Pozdrawiam