U niektórych twórców nieodłącznym elementem ich działalności jest prezentacja swoich prac przed publicznością. Robią tak między innymi muzycy, malarze, aktorzy, fotografowie, tancerze, performerzy, a nawet pisarze, kiedy promują swoją nową książkę.
Są też dziedziny twórczości, które tej prezentacji nie wymagają, ponieważ są bardziej osobiste, intymne lub użytkowe, takie jak dzienniki lub poezja pisane w celu przetworzenia własnych emocji czy rozwoju samoświadomości, ale również szkicowniki, fotografia prywatna, rękodzieło na użytek domowy, gra na instrumencie w celu umilenia czasu sobie i innym, chociażby przy ognisku, gotowanie.
Każdy z tych przykładów może być oczywiście zaprezentowany szerszemu gronu, bo każdy z nich może mieć swoją twórczą wartość, np. szkicowniki. Niektórzy je prezentują, ale nie wszyscy mają taką potrzebę. Co różni grupę prezentujących od tych bardziej ukrytych?
Jednym z czynników różnicujących może być potrzeba aprobaty czy uznania. Ci, którzy mają taką potrzebę na wysokim poziomie, będą częściej szukać okazji do prezentacji. Są też tacy, którzy mają wysoką potrzebę autonomii i obawiają się, że częsta ekspozycja na ocenę, może zniekształcić ich przekaz między innymi poprzez pokusę dostosowania się do oczekiwań odbiorców. Niektórzy traktują twórczość jako sposób na komunikację z innymi, a inni po prostu jako ekspresję swoich emocji.
Na różnice mają też wpływ cechy osobowości: ekstrawertycy czerpią energię z kontaktu z innymi, a publiczna prezentacja jest paliwem do dalszego tworzenia. Przypominają mi się słowa jednej artystki: ja potrzebuję tych ludzi, to jest taka potęga, jak oni tam skaczą do mojej muzy, tyle mi dają, czuję tę moc, ładują mnie na kolejne tygodnie.
Introwertycy również potrzebują ludzi, ale bardziej satysfakcjonujące są głębokie połączenia niż duże tymczasowe grono odbiorców. Unikają presji oczekiwań i nadmiaru bodźców. Krótko mówiąc, dla ekstrawertyków ekspozycja jest motywatorem, a dla introwertyków może być bardziej stresorem.
Może być też tak, że ktoś, kto wygląda na osobę skrytą, nieśmiałą w towarzystwie, na scenie rozkwita. Introwertycy lubią wiedzieć, co mają robić i mają dużo do powiedzenia, jeśli są przygotowani i dużo wiedzą na dany temat. Transformacja z osoby nieśmiałej w króla sceny może wynikać z tego, że daje ona wyraźne ramy, dzięki którym performer czuje się bezpiecznie i może wyrazić siebie w pełni. Wtedy występ publiczny to bardziej rola do odegrania niż typowa interakcja społeczna, co pozwala na wyrażenie siebie, bez presji zgadywania, co współrozmówca ma na myśli.
Przypominają mi się moje wystąpienia, kiedy śpiewałam na scenie. Z natury jestem bardziej osobą introwertyczną, ale często słyszałam od odbiorców moich koncertów, że wyglądałam jak ryba w wodzie. Dla mnie osobiście pomocne w ekspresji scenicznej było to, że mam teraz czas na artystyczną wypowiedź i raczej nikt mi w niej nie przeszkodzi, a na widowni jest przynajmniej jedna osoba, której się to podoba i jest mi życzliwa.
No i na końcu, oczywiście powodem unikania kontaktu z odbiorcami są lęki przed oceną czy perfekcjonizm, czyli przekonanie, że prace nie są wystarczająco dobre, żeby pokazać je światu.
Wrócę do potrzeby aprobaty, która może się kojarzyć z narcyzmem. Chciałabym nieco ją odczarować i poszukać również pozytywnych połączeń. Sprostuję, że nie jest tak, że każda osoba z wysoką potrzebą aprobaty przejawia cechy narcystyczne, choć może to oczywiście współwystępować. Owszem, osoba z wysoką potrzebą aprobaty, może mieć zaniżoną samoocenę, ale niekoniecznie myśli o sobie w kategoriach wybujałej wyjątkowości. Osobie o cechach narcystycznych bardziej zależy na byciu podziwianym niż na połączeniu z innymi.
Ponadto nie każda osoba z wysoką potrzebą aprobaty ma zaniżoną samoocenę bądź lękowy styl przywiązania. Przykładowo osoby o wysokiej empatii również mogą mieć wysoką potrzebę aprobaty lub akceptacji, ponieważ cenią sobie harmonię w relacjach i raczej starają się unikać konfliktów. Osoby, które dążą do tworzenia i utrzymywania relacji, szukają aprobaty jako znaku przynależności do grupy (motywacja afiliacyjna). Taki twórca czy artysta tworzy, aby połączyć się z innymi, by być w kontakcie, by się gromadzić wspólnie wobec twórczości, a podziw czy akceptacja odbiorców jest sygnałem, że im „ taki sposób zabawy pasuje”.
Poza tym aprobata czy podziw może być dla niektórych wzmocnieniem pozytywnym, czyli potwierdzeniem, że to, co robią, ma wartość, co jest poniekąd połączone z motywacją zewnętrzną, która niekoniecznie zawsze jest tą złą motywacją.
Dla tych, którzy chcieliby wystąpić, ale potrzebują dowiedzieć się, jak poczuć się pewniej na koncercie, wernisażu czy prezentacji, posłużę się wskazówkami z książki „Spokojna pewność siebie”. Patricia Stark podaje kilka przydatnych metod pomocnych w wystąpieniach:
Polub swoją publiczność: Patricia sugeruje, że publiczność odbija energię, nastrój i emocje performera. Poleca pokochanie swoich odbiorców, szukanie z nimi połączeń, by być z nimi, a nie osobno, „za kurtyną”. Pomocne może być poznanie potrzeb czy zmartwień publiczności, by znaleźć wspólny język, doświadczenia. By stać się jednym z nich, przyda się rozmowa, używanie historii, analogii, metafor. Ważne, by odnaleźć w sobie autentyczne powody, by cieszyć się spotkaniem. Potknięcia na scenie są również po to, by zbliżyć się do odbiorcy, który nie chce się spotkać z postacią idealną i niedostępną, ale ludzką i bliską.
Pozytywna wizualizacja, czyli wyobrażanie sobie, że wystąpienie poszło świetnie. Oczami wyobraźni warto zobaczyć, że odbiorcy dobrze się bawią, są życzliwi, uśmiechnięci. Masz wrażenie, że to oszukiwanie siebie? Dość łatwo przychodzi nam widzenie tego, co może w trakcie wystąpienia pójść nie tak. Reakcje naszego ciała dostosowują się do tych myśli: serce przyspiesza, pocimy się, mdlejemy itp. Skąd przekonanie, że to właśnie takie negatywne wyobrażenia są tymi właściwymi, realnymi, a nie te pozytywne?
Określenie intencji spotkania służy po pierwsze pozytywnemu nastawieniu, ale również określeniu celu, czyli co performer chciałby, żeby odbiorcy wynieśli z czasu spędzonego z nim? Jeśli mowa o wernisażu, to jaka myśl przewodnia mam zostać w ich pamięci? Swoje przemówienie można zacząć od historii, która wzbudzi emocje.
Jeśli u odbiorców widać skwaszone miny bądź pokerowe twarze, lepiej nie zakładać od razu, że to twórca jest przyczyną ich mimiki. Na „nieprzyjazny” wyraz twarzy może wpływać fakt, że ktoś jest w samym środku „mentalnego procesu”, może uważnie słuchać, bo chce lepiej zrozumieć, może czuć się niekomfortowo wśród ludzi, może odbijać nastawienie performera, a niektórzy tak po prostu wyglądają. A nawet jeśli faktycznie tak jest, że ktoś jest nieprzyjaźnie nastawiony, zawsze warto skorzystać z metody, którą i ja stosowałam, czyli szukanie wśród widzów życzliwej twarzy. I ostatnia zasada na koniec: „Zdenerwowanie wyostrza zmysły. […] To, że jesteś zdenerwowany, nie oznacza, że nie możesz wykonać dobrej roboty” (s. 263).
W powyższym artykule wyróżniłam różne motywy, z powodu których twórcy i artyści decydują się na publiczną prezentację swoich dzieł. Nie wszyscy mają potrzebę takiej ekspozycji. Jedni traktują swoją twórczą aktywność bardziej w celach autoterapeutycznych, inni nie pokazują swoich prac, ponieważ obawiają się opinii. Dla tych, którzy chcieliby przezwyciężyć swoje obawy przed wystąpieniem, przedstawiłam kilka, mam nadzieję pomocnych, wskazówek.
Laney, M. O. (2021). Introwertyzm to zaleta. Wydawnictwo Rebis.
Sellin, R. (2023). Tu jest moja granica. Jak reagować na sygnały, które wysyła twoje ciało (U. Szymanderska, Trans.). Feeria Wydawnictwo
Stark, P. (2022). Spokojna pewność siebie. Jak zmienić niepewność i stres w spokój, pewność siebie i siłę. Wydawnictwo Zwierciadło
Komentarze (0)