Strzałka w lewoWróć do strony głównej bloga

Intuicja a lęk: poznaj kluczowe różnice

Magdalena Dąbrowska
Autor
Magdalena Dąbrowska
Zegar
Czas czytania
8 min
Kalendarz
Opublikowano
11.12.2025
lek intuicja 1
Chat Icon

Porozmawiaj z asystentem AI

Nasz asystent zdrowia psychicznego AI jest zawsze dostępny – anonimowo i bez logowania.

Czy uczucie niepokoju, które czasem nas powstrzymuje, to nasza intuicja starająca się nas ostrzec, czy po prostu lęk podszyty dawnymi obawami?

Intuicja bywa opisywana jako wewnętrzny głos lub przeczucie, które pojawia się bez świadomego rozumowania. Lęk z kolei to reakcja alarmowa - emocja mająca nas chronić przed zagrożeniem. Oba te zjawiska potrafią pojawić się nagle, cicho i bez logicznych wyjaśnień, przez co intuicja i lęk często brzmią podobnie. Jednak różnią się one źródłem, tonem przekazu i skutkiem, jaki wywierają na nasze ciało oraz emocje. 

Test, zawierający 20 pytań służy do samooceny skłonności do overthinkingu – czyli tendencji do nadmiernego analizowania. To nie zaburzenie, a strategia radzenia sobie, która może wpływać na codzienne funkcjonowanie. Wypełnienie testu zajmie Ci ok. 5 min.

Test Image

Intuicja nie jest magiczną zdolnością ani tajemniczym „szóstym zmysłem” - psychologia postrzega ją jako realny proces neuropsychologiczny. Intuicja bazuje na nieświadomej analizie danych oraz integracji wcześniejszych doświadczeń z sygnałami płynącymi z ciała. Mówiąc prościej, nasz mózg i układ nerwowy przetwarzają ogrom informacji, których nie jesteśmy świadomi na poziomie myśli, ale których efektem jest właśnie przeczucie lub wewnętrzna wiedza. Według neuropsychologów w intuicję zaangażowane są między innymi struktury podkorowe mózgu: ciało migdałowate (odpowiedzialne za szybkie przetwarzanie emocjonalnych bodźców i wykrywanie potencjalnych zagrożeń) oraz jądra podstawy (prążkowie) integrujące różne sygnały i utrwalone wzorce doświadczeń. Dzięki temu intuicyjnie potrafimy rozpoznać sytuację czy podjąć decyzję, nie rozkładając wszystkiego na czynniki logiczne.

Co wyróżnia intuicję, to jej ton i odczucie w ciele. Gdy dochodzi do głosu prawdziwa intuicja, zwykle pojawia się spokojny, cichy komunikat, podszept zgodny z naszym autentycznym „ja”. Intuicyjna myśl nie atakuje nas lękiem, nie krzyczy wewnątrz głowy - raczej przypomina delikatną podpowiedź: „to dla mnie dobre” albo „lepiej tego nie rób”. Towarzyszy temu często uczucie wewnętrznej pewności i jasności, a nawet fizyczne wrażenie lekkości i spokoju w ciele. Niektórzy opisują subtelny dreszcz na skórze albo przyjemne ciepło w okolicach brzucha, które idzie w parze z intuicyjnym tak lub nie. Ważne jest, że choć intuicja może sugerować trudną decyzję, pozostawia po sobie poczucie spokoju i słuszności wyboru. To tak, jakby jakaś część nas głębiej wiedziała, co jest zgodne z nami, nawet jeśli racjonalnie wątpimy.

W ujęciu neurobiologicznym można powiedzieć, że intuicja to efekt współpracy „mądrości ciała” i umysłu. Daniel J. Siegel, psychiatra i twórca koncepcji neurobiologii interpersonalnej, zwraca uwagę, że intuicja angażuje sygnały płynące nie tylko z mózgu, ale i z sieci neuronalnych w okolicach serca oraz jelit - innymi słowy, ciało również „myśli” i dostarcza danych do intuicyjnych decyzji. To, co potocznie nazywamy głosem serca czy uczuciem w trzewiach, ma podstawy biologiczne: nasze serce i układ pokarmowy posiadają rozbudowane sploty nerwowe, które komunikują się z mózgiem. Siegel wskazuje, że ta „mądrość ciała” jest mechanizmem neuronalnym, dzięki któremu przetwarzamy głębokie pokłady wiedzy - takie, do których świadomy intelekt nie zawsze ma bezpośredni dostęp. Intuicja jest więc rezultatem zintegrowania sygnałów z różnych poziomów: racjonalnych danych, pamięci emocjonalnej i odczuć cielesnych.

Co ważne, intuicja działa w tu i teraz. Intuicyjne przeczucia bazują co prawda na zgromadzonych doświadczeniach z przeszłości, ale sama intuicja zakotwiczona jest w bieżącej chwili - w uważnym odbiorze obecnej sytuacji, sygnałów płynących z otoczenia i ciała. Jest w niej element uważności: intuicja przejawia się najpełniej, gdy nasz umysł jest względnie wyciszony, obecny, otwarty. To dlatego osoby praktykujące mindfulness czy medytację często zgłaszają wzmocnienie intuicyjnych zdolności - bycie w pełni obecnym sprzyja dostrzeżeniu subtelnych podszeptów intuicji.

Czym jest lęk i jak działa mechanizm strachu?

Lęk z kolei to naturalna emocja związana z przetrwaniem - jest częścią naszego biologicznego systemu alarmowego. Gdy pojawia się potencjalne zagrożenie, ciało migdałowate w mózgu błyskawicznie reaguje, uruchamiając reakcję „walcz lub uciekaj”. 

Zalewa nas wtedy fala sygnałów: 

  • uwalnia się adrenalina i kortyzol, przyspiesza akcja serca, oddech staje się płytszy, mięśnie napinają się gotowe do działania. 

To fizjologiczna baza lęku - przygotowanie organizmu na konfrontację z niebezpieczeństwem.

Lęk można porównać do czujnego strażnika lub alarmu w naszym systemie nerwowym. Jego zadaniem ewolucyjnym jest chronić nas przed tym, co może nam zaszkodzić. Problem jednak w tym, że ów wewnętrzny alarm bywa nadgorliwy i nadwrażliwy. Lęk często „włącza się” głośno nawet wtedy, gdy realne zagrożenie nie jest duże albo wcale nie istnieje. Wtedy, zamiast konstruktywnie chronić, lęk zaczyna nas ograniczać. Jego głos jest natarczywy, pełen napięcia - to wewnętrzny krytyk i panikarz mówiący rzeczy w stylu: „Nie dasz rady”, „Na pewno się ośmieszysz”, „To się na pewno źle skończy”. Taki dialog wewnętrzny napędzany lękiem ma charakter jednoznacznie negatywny i katastroficzny.

Charakterystyczne jest też to, co dzieje się z ciałem i umysłem w chwili lęku: pojawia się chaos myśli, natłok najczarniejszych scenariuszy, trudność w logicznym myśleniu, a fizycznie - uczucie napięcia, ściśnięty żołądek, ucisk w klatce piersiowej, drżenie lub pobudzenie. Organizm jest w trybie alarmowym, więc trudno o spokój. 

Lęk ponagla: mamy wrażenie, że musimy natychmiast coś zrobić, ukryć się albo uciec przed odczuciem, które nas zalało. Towarzyszy temu często powtarzające się „mielenie” myśli - umysł obsesyjnie analizuje sytuację we wszystkich kierunkach, co paradoksalnie jeszcze zwiększa poczucie chaosu.

W odróżnieniu od intuicji, która zwykle podszeptuje delikatnie i zostawia nas z poczuciem klarowności, lęk krzyczy i pozostawia nas w napięciu. Co więcej, lęk często wynika z dawnych ran, traum i porażek - jego źródło tkwi w przeszłości, w naszych uprzednich doświadczeniach zagrożenia czy bólu. 

Można powiedzieć, że: 

  • lęk niesie echo tego, co już się wydarzyło, obawę przed powtórką dawnych scenariuszy,

  • intuicja - zakorzeniona jest w chwili obecnej i nastawiona na to, co jest, a nie to, co było. 

Ten aspekt czasu jest kluczowy: lęk „uprzedza” teraźniejszość bazując na historii (np. „skoro kiedyś mnie zraniono, teraz też tak będzie”), podczas gdy intuicja odbiera sygnały teraźniejszego kontekstu (np. „coś w tej sytuacji obecnie budzi mój niepokój/komfort”).

W psychologii odróżnia się też „lęk” od „strachu”. Strach jest odpowiedzią na konkretne, świadomie rozpoznane zagrożenie (np. jedziesz autem i ktoś gwałtownie hamuje przed Tobą – czujesz strach i reagujesz). Lęk bywa bardziej uogólniony, często irracjonalny lub trudny do powiązania z jednym bodźcem – to stan napięcia i przewidywania zagrożeń, które mogą się nigdy nie zmaterializować. W kontekście naszego tematu oba te mechanizmy (zarówno strach, jak i lęk) mogą zaburzyć odbiór intuicji, ale to właśnie lęk – szczególnie ten chroniczny lub neurotyczny – najczęściej udaje intuicję i szepcze nam katastroficzne przestrogi, którym ufamy niepotrzebnie.

„Dziennik emocji i granic” to 30-dniowy przewodnik po świecie emocji i samoświadomości. Zawiera karty pracy, ćwiczenia i pytania do refleksji oparte na CBT, DBT i terapii schematów. Pomaga rozumieć emocje, stawiać granice i odzyskiwać wewnętrzny spokój.

Test Image

Dlaczego mylimy intuicję z lękiem?

W teorii wszystko wydaje się proste: intuicja = spokój i jasność, lęk = panika i napięcie. W praktyce jednak wielu osobom bardzo trudno rozróżnić te stany. Dzieje się tak, ponieważ nasze umysły potrafią w sposób nieświadomy kamuflować lęk jako „głos rozsądku” czy „przeczucie”. Psychologia kliniczna uczy, że człowiek nie zawsze reaguje z poziomu obecnej chwili - często nasze odczucia i decyzje są zniekształcone przez wcześniejsze traumy, lęki, wewnętrzne konflikty lub utrwalone schematy poznawcze. Zwłaszcza w sytuacjach silnie emocjonalnych domniemana intuicja może w rzeczywistości okazać się echem przeszłości, nieuświadomionym mechanizmem przetrwania, który podszywa się pod wewnętrzny głos. Innymi słowy: nasza psychika korzysta z mechanizmów obronnych, by nas chronić, ale te mechanizmy obronne mogą imitować intuicyjne „przeczucia”.

Klasyczna psychologia (np. prace Anny Freud) opisuje wiele nieświadomych mechanizmów obronnych. Kiedy boimy się prawdy o naszych uczuciach lub lękamy się zranienia, umysł może stosować m.in.:

  • Racjonalizację - np. tłumaczymy sobie „to przeczucie, że nie powinienem próbować, jest słuszne, bo i tak by się nie udało”. Pod płaszczykiem rozsądku usprawiedliwiamy unikanie wyzwań, a tak naprawdę rządzi nami lęk przed porażką.

  • Projekcję - przypisujemy własny lęk czynnikom zewnętrznym: „mam złe przeczucie co do tej nowej osoby, chyba coś ukrywa”. To może być intuicja, ale może być też nasza wewnętrzna nieufność rzutowana na kogoś, kto obiektywnie nie ma złych intencji.

  • Unikanie - czujemy nagły „głos wewnętrzny” mówiący: „to nie dla mnie, lepiej się wycofać”, choć tak naprawdę to mechanizm obronny przed dyskomfortem lub ryzykiem związanym z nową sytuacją.

  • Wyparcie lub odcięcie emocjonalne - np. „nie wiem czemu, ale mam poczucie, że to zła decyzja” połączone z brakiem odczuwania emocji. Często to znak, że lęk został zepchnięty poza świadomość, ale nadal steruje decyzją.

Takie mechanizmy sprawiają, że reakcja przetrwania maskuje się jako głos intuicji, choć jej motywacją jest nie rozwój czy realizacja naszego potencjału, lecz ochrona przed zranieniem. Przykład: wyobraźmy sobie osobę, która ma za sobą wiele trudnych, bolesnych relacji. Spotyka kogoś nowego i od razu „czuje, że ten człowiek jest podejrzany, lepiej trzymać dystans”. Czy to faktycznie intuicyjne ostrzeżenie przed realnym zagrożeniem? A może wyuczony filtr nieufności, który każe tej osobie unikać bliskości, by nie powtórzyć dawnego cierpienia? Bardzo często to właśnie stare schematy i lęki podszywają się pod przeczucie.

Tutaj dochodzi do głosu koncepcja terapii schematów Jeffrey’a Younga. Young zakłada, że każdy z nas w dzieciństwie i młodości wykształca pewne schematy - głęboko zakorzenione wzorce myślenia i odczuwania na temat siebie, innych i świata. Jeśli doświadczyliśmy traumy lub chronicznego braku zaspokojenia ważnych potrzeb emocjonalnych, mogą powstać tzw. schematy dezadaptacyjne (np. schemat Porzucenia, Nieufności, Porażki, Własnej wadliwości i wiele innych). Taki schemat to jak „okulary”, przez które patrzymy na świat, nie zdając sobie z tego sprawy. Na przykład:

  • Osoba ze schematem Nieufności automatycznie spodziewa się ukrytych złych intencji ze strony ludzi. Jej intuicja często podpowiada: „uważaj, on na pewno cię skrzywdzi albo oszuka”. Jednak to nie czysta intuicja, a projekcja starego lęku, bo taka osoba wiele razy doznała zawodu i teraz wszędzie „wyczuwa” zagrożenie, nawet tam, gdzie go nie ma.

  • Osoba z wczesnym schematem Porzucenia może czuć silny niepokój, gdy partner jest emocjonalnie niedostępny albo chwilowo zajęty - włącza się wtedy przeczucie, że „to się źle skończy, zostanę sam_a”. Ten głos wydaje się intuicją ostrzegawczą, lecz najczęściej jest odtworzeniem starego lęku przed byciem opuszczonym, zakorzenionego np. w doświadczeniu z dzieciństwa.

  • Ktoś ze schematem Porażki czy Własnej bezwartościowości może „intuicyjnie czuć”, że nie powinien próbować nowych wyzwań, bo „to się nie uda”. W rzeczywistości to jego głęboka obawa przed porażką i niskie poczucie własnej wartości generują ten komunikat - mechanizm obronny przed ryzykiem rozczarowania, nieprawdziwy znak z przyszłości.

Terapia schematów uczy rozpoznawać te wewnętrzne głosy przeszłości i oddzielać je od głosu zdrowej, dorosłej części nas, która potrafi działać na podstawie aktualnej rzeczywistości. Innymi słowy - by odróżnić intuicję od lęku, musimy najpierw uświadomić sobie swoje schematy i emocjonalne rany. Nieuleczone traumy i zakorzenione negatywne przekonania zakłócają nasz wewnętrzny kompas.

Potwierdzają to obserwacje kliniczne: wiele osób identyfikuje swoje lęki jako „przeczucia”, zwłaszcza w obszarze relacji, zmian życiowych czy decyzji wymagających odwagi. Mechanizmy unikania, racjonalizacje czy projekcje, czyli nasze obrony - przebierają się za wewnętrzną prawdę, ale w gruncie rzeczy służą tylko temu, by nas ochronić przed bólem, niekoniecznie poprowadzić do rozwoju. Rozpoznanie tego faktu jest kluczowe: jeśli podstawową emocją stojącą za twoim „przeczuciem” jest strach - istnieje duże prawdopodobieństwo, że to mówi lęk, a nie intuicja.

Ten e-book pomoże Ci zrozumieć lęk, jego źródła i mechanizmy. Napisany prostym językiem, z nutą humoru i empatii, oferuje wiedzę i wsparcie, gdy lęk przejmuje kontrolę i podsuwa najczarniejsze scenariusze.

Test Image

Ciało, trauma i „fałszywe alarmy” – co mówi teoria poliwagalna (Stephen Porges)

Omówiliśmy psychologiczne i poznawcze mechanizmy mylenia intuicji z lękiem. Równie ważny jest jednak poziom cielesny i neurofizjologiczny. Nasz układ nerwowy funkcjonuje bowiem tak, że nieustannie skanuje otoczenie w poszukiwaniu sygnałów bezpieczeństwa lub zagrożenia - dzieje się to poza naszą świadomością, za pomocą procesu, który Stephen Porges (twórca teorii poliwagalnej) nazwał neurocepcją. Neurocepcja to automatyczne „wyczuwanie”, czy sytuacja jest bezpieczna, czy nie. Mózg (konkretnie pewne obszary płata skroniowego i pień mózgu) analizuje subtelne bodźce - ton głosu rozmówcy, wyraz twarzy, nagłość ruchu w otoczeniu i ustawia nasz autonomiczny układ nerwowy w tryb mobilizacji (walka/ucieczka) albo zaangażowania społecznego (relaks, otwartość), zanim jeszcze świadomie pomyślimy, o co chodzi. To niezwykle przydatny mechanizm adaptacyjny.

Jednak neurocepcja bywa „skalibrowana” przez nasze doświadczenia życiowe. Porges podkreśla, że osoby z historią poważnych traum i przeciwności mogą trwale funkcjonować w stanie podwyższonej czujności (hiperwrażliwej neurocepcji). Mówiąc obrazowo, jeśli ktoś doświadczył wielu zagrożeń, jego wewnętrzny alarm jest nastawiony na bardzo czułe rejestrowanie bodźców - tak, aby niczego nie przeoczyć. W efekcie nawykowa nadczujność sprawia, że organizm często wszczyna alarm nawet przy słabych sygnałach, które inna, niestraumatyzowana osoba uznałaby za neutralne. To prowadzi do ciągłego odczuwania lęku, napięcia lub podejrzliwości, nawet w obiektywnie bezpiecznych sytuacjach.

W języku teorii poliwagalnej powiedzielibyśmy, że człowiek po trudnych przejściach może ugrzęznąć w niższych stanach autonomicznego układu nerwowego: sympatycznej mobilizacji (walka/ucieczka) albo reakcji znieruchomienia (zamrożenie), nie wracając łatwo do centralnego stanu zaangażowania społecznego (poczucia bezpieczeństwa). Taka osoba ciągle gdzieś podskórnie czuje zagrożenie - a co za tym idzie, uczucie napięcia i niepokoju staje się dla niej niemal normalnym tłem codzienności. Wiele objawów przewlekłego lęku czy stresu (bezsenność, problemy trawienne, chroniczne bóle, napięcie mięśni) wynika właśnie z tego, że układ nerwowy tkwi w trybie obronnym.

Jak wpływa to na intuicję? Drastycznie ją zakłóca. Kiedy ciało jest w trybie przetrwania, priorytetem staje się unikanie zagrożenia, a nie subtelne eksplorowanie nowych możliwości. Chronicznie pobudzony układ sympatyczny będzie generował ciągłe sygnały lękowe - tętno, niepokój, gonitwa myśli - i trudno w tym szumie usłyszeć cichy szept intuicji. Co gorsza, możemy błędnie interpretować stan własnego ciała: np. przyspieszone bicie serca i ścisk w żołądku wynikający z uogólnionego lęku mogą zostać odczytane jako „przeczucie, że coś tu jest nie tak”. W rzeczywistości ciało reaguje nie na konkretną sytuację tu i teraz, tylko na swój ogólny brak poczucia bezpieczeństwa. Innymi słowy, niezregulowany układ nerwowy produkuje „fałszywe alarmy”, które łatwo pomylić z intuicyjnymi ostrzeżeniami.

Pat Ogden, pionierka terapii sensomotorycznej, pisze, że trauma „zamraża” pewne reakcje ciała i zaburza naszą zdolność odczuwania sygnałów płynących z wewnątrz w sposób adaptacyjny. Po traumie często występują zjawiska hiperpobudzenia (ciało jest w ciągłej gotowości i pobudzeniu) albo dysocjacji (odcięcia od doznań, emocji). Oba skrajne stany utrudniają dostęp do subtelnych intuicyjnych odczuć. Osoba straumatyzowana może albo wszystkiego się doszukiwać (bo jest nadmiernie czujna), albo niczego nie czuć wyraźnie (bo jest odcięta od sygnałów ciała) i w obu przypadkach nie ma kontaktu ze zrównoważoną intuicją. Trauma podkopuje również zaufanie do siebie i poczucie bezpieczeństwa w świecie. Jeśli nie ufam nikomu i niczemu (sobie też), to jak mogę zaufać własnemu przeczuciu? Wtedy każdy sygnał z wnętrza budzi wątpliwość - a umysł lękowy zawsze podpowie najgorsze.

W świetle teorii poliwagalnej rozwiązaniem jest przywracanie poczucia bezpieczeństwa w ciele. Tylko w stanie ventral vagal (gdy nasz układ nerwowy czuje się bezpieczny, obecny, połączony) możemy odróżnić, co jest realnym ostrzeżeniem, a co echem traumy. Porges i Ogden zgodnie twierdzą, że dobrze uregulowany, „ugruntowany” układ nerwowy jest fundamentem zdolności rozpoznawania prawdziwych potrzeb i sygnałów. Pat Ogden ujęła to trafnie: „Ciało jest często prawdomównym opowiadaczem - doznania to niewerbalny język naszych ciał, który daje nam sygnały o naszych emocjonalnych i fizycznych potrzebach”. Innymi słowy, nasze cielesne odczucia niosą ważne informacje, ale musimy nauczyć się je odczytywać we właściwym kontekście. Kiedy czuję ucisk w żołądku, czy oznacza on, że moja intuicja ostrzega przed tą sytuacją czy że mój układ nerwowy jest ogólnie niespokojny z powodu niewyspania się, kawy lub starego stresu? Tego rodzaju rozróżnienia stają się możliwe, dopiero gdy pracujemy nad uregulowaniem emocjonalnym i świadomością ciała.

W tym miejscu warto wspomnieć o koncepcji „okna tolerancji” Daniela Siegela. Siegel opisuje okno tolerancji jako stan pobudzenia, w którym człowiek czuje się względnie bezpiecznie i potrafi adekwatnie reagować na bodźce. Gdy mieścimy się w naszym oknie tolerancji, mamy dostęp zarówno do myślenia, jak i czucia, potrafimy być „tu i teraz” z daną emocją, nie będąc nią zalani ani odcięci. Natomiast kiedy intensywność stresu czy emocji wypycha nas poza okno tolerancji, wchodzimy w stany hiperaktywacji (nadmiernego pobudzenia, paniki) lub hipoaktywacji (zamrożenia, odcięcia). Osoby po traumach często mają zwężone okno tolerancji - bardzo łatwo wpadają w skrajności, bo ich układ nerwowy został „przestrojony” na ciągłe zagrożenie. Bycie poza oknem oznacza, że w danym momencie tracimy zdolność racjonalnej oceny i integracji sygnałów: jesteśmy albo w chaosie (panika, gonitwa myśli), albo w odrętwieniu (wyłączenie emocji). W obu przypadkach sygnały intuicji mogą zostać zagłuszone lub zniekształcone przez stan dysregulacji. Dopiero powrót do środka okna tolerancji, czyli uspokojenie ciała i emocji do poziomu, gdzie znów czujemy się bezpieczni, pozwala nam jasno zobaczyć, co naprawdę czujemy i myślimy o danej sytuacji.

Reasumując, z perspektywy cielesno-neurologicznej intuicja wymaga stanu bezpieczeństwa, a lęk to stan alarmu. Jeśli nasz organizm utknął w trybie alarmowym z powodu dawnych doświadczeń, będziemy mieli mnóstwo fałszywych odczuć zagrożenia. Każda część ciała może wtedy wołać „uwaga!”, choć realnie nie ma przed czym uciekać. Nauka płynąca z teorii poliwagalnej i koncepcji traumy jest taka, że regulując układ nerwowy i lecząc dawne traumy, poszerzamy nasze okno tolerancji, a tym samym oczyszczamy nasz wewnętrzny odbiornik, aby wyłapać prawdziwy głos intuicji zamiast szumu lęku.

Zaburzenia lękowe, potocznie zwane nerwicą, to powszechny problem zdrowia psychicznego wpływający na jakość życia. Omawiamy objawy, przyczyny i metody leczenia. Sprawdź, jak rozpoznać sygnały ostrzegawcze i znaleźć profesjonalną pomoc.

Test Image

Bibliografia:

  • De Becker, G. (2020). Dar strachu. Jak wykorzystywać sygnały o zagrożeniu, które ostrzegają nas przed przemocą. Warszawa: Wydawnictwo Media Rodzina.

  • Porges, S. W. (2020). Teoria poliwagalna. Neurofizjologiczne podstawy emocji, przywiązania, komunikacji i samoregulacji. Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Komentarze (0)

Podoba Ci się ten artykuł?
Udostępnij
Magdalena Dąbrowska
Magdalena Dąbrowska
Psycholożka - Indywidualne potrzeby Pacjenta są dla niej kluczem. W praktyce psychologicznej stawia na zrozumienie i wsparcie w radzeniu sobie z trudnościami.