Jak wspierać córkę z depresją będąc daleko? Czy brak kontaktu to element terapii?
Anonimowo

Patrycja Kurowska
Szanowna Pani,
dziękuję za Pani wiadomość i podzielenie się tak osobistą sytuacją. Bardzo wyraźnie widać, że jest Pani zatroskana o swoją córkę i chce Pani jak najlepiej ją wspierać w trudnym dla niej czasie.
Opisane przez Panią zachowanie córki — wycofanie się z kontaktu i prośba o czas i przestrzeń — może być związane zarówno z jej stanem emocjonalnym, jak i z procesem terapeutycznym, który przechodzi. W przebiegu depresji, szczególnie tej o średnim nasileniu, naturalne mogą być momenty silnego osłabienia, obniżonego napędu i potrzeba izolacji, które niekoniecznie oznaczają odrzucenie bliskich, ale raczej próbę poradzenia sobie z wewnętrznym cierpieniem.
Córka najwyraźniej stara się zadbać o siebie w ramach możliwości, jakie teraz ma — korzystając z leczenia i terapii. Jej prośba, aby Pani w tym czasie nie nawiązywała kontaktu, może być dla niej formą ochrony emocjonalnej. Dla Pani jako matki to z pewnością bardzo trudne i budzące bezradność, ale z psychologicznego punktu widzenia może być to element jej próby poradzenia sobie z napięciem emocjonalnym, szczególnie jeśli kontakt wiąże się dla niej z silnymi uczuciami związanymi z rozstaniami i tęsknotą.
To, że nie ma Pani w tej chwili kontaktu z córką, nie oznacza, że jest Pani jej obojętna. Wręcz przeciwnie — często właśnie wobec najbliższych osoba w kryzysie czuje silne emocje, których nie jest w stanie unieść.
Jeśli czuje Pani potrzebę rozmowy, uporządkowania własnych emocji lub znalezienia sposobu, jak przeżyć ten czas w poczuciu choćby minimalnej równowagi — być może warto rozważyć rozmowę z psychologiem. Czasami taka forma wsparcia pozwala lepiej zrozumieć sytuację, w której się znajdujemy, i zadbać o siebie, nie rezygnując z troski o bliskich.
Z wyrazami szacunku i życzliwości,
Patrycja Kurowska

Justyna Bejmert
Dzień dobry,
rozumiem, że sytuacja jest dla Pani bardzo trudna – jako mama chce Pani wiedzieć, co się dzieje z córką i naturalne jest, że brak kontaktu budzi niepokój.
To, co opisała Pani córka – potrzeba odcięcia się, by dojść do siebie – może być elementem jej sposobu radzenia sobie z emocjami, ale także wynikać z objawów depresji. W stanie silnego obniżenia nastroju i energii nawet kontakt z bliskimi bywa zbyt obciążający. Często osoby chorujące nie chcą ranić swoich bliskich, nie chcą się tłumaczyć ani udawać, że wszystko jest dobrze – i wtedy wybierają ciszę.
Jeśli córka jest pod opieką terapeuty i lekarza, to ważne, że ma już pomoc. To, czego teraz od Pani potrzebuje – czyli brak kontaktu – może być tymczasową formą wsparcia, którą sama określiła. Może warto potraktować to jako wyraz jej zaufania: powiedziała Pani, co jej pomaga, i liczy na to, że Pani to uszanuje.
Proszę zatroszczyć się w tym czasie również o siebie – może krótki kontakt z psychologiem pomógłby Pani poradzić sobie z napięciem i poczuciem bezsilności.
Serdecznie pozdrawiam,
Justyna Bejmert
Psycholog

Aleksandra Wincz- Gajda
Dzień dobry,
To całkowicie naturalne, że jako mama odczuwa Pani w takiej sytuacji niepokój, zagubienie. Myślę też, że to bardzo korzystne, że poszukuje Pani pomocy- informacji- także tutaj na forum. Odpowiedzi specjalistów mogą wskazać różne sposoby myślenia, rozumienia tego, co się dzieje.
Córka nie podaje zbyt wielu informacji. Jednoznacznie mówi tylko, że trudno jej radzić sobie z rozstaniem z Panią- być może ze wszystkim, co Wasza więź, możliwość spotkań na żywo i kontaktu jej dawała. Prośba o wsparcie poprzez niekontaktowanie się teraz może wydawać się niezrozumiała i kontrowersyjna. Być może w ten sposób sposób córka przedefiniowuje sobie Wasz sposób kontaktu, być może to jedyne, co teraz pozwala utrzymać trudne emocje w ryzach. Córka jest osobnym człowiekiem i ma prawo do swoich decyzji. Może Pani wyrazić szacunek wobec tego, czego oczekuje przy jednoczesnym zasygnalizowaniu gotowości do powrotu do kontaktu, czy udzielenia innej formy wsparcia.
Naturalnie, że Pani również potrzebuje wsparcia. Najgorsze, co można zrobić, to zamknąć się z kłopotem, pozostać samemu, w izolacji. Tak, jak wspomniałam , otwieranie tematu, rozmowy z bliskimi, a być może także spotkania wspierające z psychologiem, by wyrazić i poukładać Pani uczucia i potrzeby, to wartościowe kierunki przekraczania tej sytuacji. Powodzenia !
Pozdrawiam,
Aleksandra Wincz- Gajda
psycholog, psychoterapeuta

Marcin Łazarski
Dziękuję za tak szczerze opisany problem. Jako psycholog i psychoterapeuta chciałbym przede wszystkim powiedzieć: Troska i niepokój są całkowicie zrozumiałe. To bardzo trudne dla rodzica – widzieć cierpienie swojego dziecka i jednocześnie nie mieć możliwości, by być blisko i wspierać w taki sposób, jak się tego pragnie. Spróbuję wyjaśnić, co może dziać się z Pani córką.
Depresja to ciężka i podstępna choroba, towarzyszy jej często obniżony nastrój, brak motywacji, poczucie winy, poczucie ciężaru dla innych, negatywne myśli na temat siebie, rozpamiętywanie przeszłości, widzenie negatywnie przyszłości, brak radości.
Być może córka nie jest w stanie aktualnie wyrazić tego wszystkiego, co się z nią dzieję, być może na to jest potrzebny czas.
Dbanie o relacje, wzajemny kontakt bez nasilonej intensywności, zostawianie tzw. uchylonych drzwi, zachęcanie do kontaktu przy jednoczesnym szacunku, że druga strona może nie chcieć kontaktu, czasami dobrym pomysłem jest po prostu spytać się: czy mogę coś dla Ciebie zrobić
Podkreślanie rozmawiania o emocjach, ja jako specjalista dopytałbym dlaczego miałbym się nie odzywać, o co chodzi, ważne jest to, żeby wypowiedzieć wszystkie emocje, oczyścić atmosferę.
Koniec końców należy uszanować decyzję, jaka by nie była.
Zalecam kontakt ze specjalistą - psychologiem, psychoterapeutą.
Z wyrazami szacunku,
Psycholog, Psychoterapeuta
Marcin Łazarski

Karolina Bobrowska
Dzień dobry,
Sytuacja, którą Pani opisuje, musi być bardzo trudna emocjonalnie, zarówno jako matka, jak i osoba troszcząca się o dobro swojej córki. Na początku warto podkreślić, że Pani córka jest osobą dorosłą, która podejmuje leczenie, korzysta z terapii i przyjmuje leki. To bardzo ważne i budujące. Fakt, że potrafiła nazwać swoje granice i jasno zakomunikować, czego potrzebuje w tej chwili (czyli dystansu), świadczy o tym, że stara się dbać o siebie i swoje zdrowie psychiczne. Czasami najlepszym wsparciem jest właśnie danie przestrzeni - tak, jak córka o to prosiła.
Czy to „normalne”? Tak, w przebiegu depresji, szczególnie gdy dotyczy trudnych emocji i relacji z rodziną, osoby chore mogą potrzebować odcięcia, by w spokoju dojść do siebie. To może też być element pracy terapeutycznej: uczenie się stawiania granic, przerwania schematów nadmiernego napięcia, a nawet „oduczanie się” reagowania w sposób, który wcześniej prowadził do pogorszenia samopoczucia.
Rozumiem, że brak kontaktu jest dla Pani bardzo bolesny. Warto w tym miejscu zatroszczyć się również o siebie. Bycie w stałym napięciu i niepewności wpływa na Pani psychiczne i fizyczne zdrowie. Zachęcam, aby poszukała Pani wsparcia czy to u psychologa, w grupie wsparcia dla bliskich osób chorujących na depresję, czy u kogoś zaufanego. Pani emocje i potrzeba kontaktu są ważne, tylko że córka w tej chwili nie jest w stanie ich udźwignąć, co nie znaczy, że nie wróci, gdy poczuje się lepiej.
Pozdrawiam serdecznie
Karolina Bobrowska
psycholog

Kacper Urbanek
Dzień dobry,
Rozumiem, jak trudne musi być dla Pani uczucie bezsilności i niepewności w tej sytuacji. Prośba córki, by nie kontaktować się z nią, choć może być dla Pani bolesna, wcale nie musi oznaczać czegoś złego ani świadczyć o odrzuceniu. Czasem osoby zmagające się z depresją potrzebują odcięcia się od bodźców i emocji, które w tym momencie je przytłaczają. To bywa częścią procesu zdrowienia, próbą zadbania o siebie, ograniczenia stresu, czasem także elementem ustaleń z terapeutą. Trudności w przeżywaniu rozstań, zwłaszcza z bliskimi, mogą wynikać z bardzo silnej wrażliwości emocjonalnej. Córka może odczuwać intensywny smutek po Waszych spotkaniach, co w depresji łatwo prowadzi do poczucia beznadziei i wyczerpania. Dlatego może potrzebować czasu, by dojść do równowagi po emocjonalnych przeżyciach.
To, że prosiła Panią o wsparcie w takiej formie, czyli by pozwolić jej się wyciszyć jest jasną informacją, że chce zachować kontakt, ale na własnych warunkach, które teraz są dla niej bezpieczniejsze. To nie jest oznaka braku miłości ani odrzucenia. Wprost przeciwnie: mówi o tym, że na tyle Pani ufa, że potrafi szczerze zakomunikować swoje potrzeby. Najlepsze, co może Pani teraz zrobić, to uszanować jej prośbę i dać znać krótką wiadomością, że jest Pani przy niej i będzie czekać, aż się odezwie. Takie zapewnienie może być dla niej kojące i pomoże poczuć, że ma wsparcie, nawet jeśli na razie potrzebuje dystansu. Jeśli ta sytuacja przedłuża się i niepokój zaczyna być trudny do zniesienia, może Pani rozważyć rozmowę z psychologiem, który pomoże lepiej zrozumieć mechanizmy depresji i to, jak radzić sobie z własnymi emocjami w tym czasie.
Z pozdrowieniami
Psycholog, diagnosta
Kacper Urbanek

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Dzień dobry, aktualnie nie mam pracy.
Uczę się niemieckiego od 2,5 roku. Pomyślałam, aby wyjechać do pracy Austria na 2 miesiące. Podszlifuje niemiecki oraz zarobie trochę kasy. Ale męczy mnie to, że muszę zostawić dzieci z tatą. Syn ma 17 lat mieszka w tygodniu w internacie, bo trenuje piłkę a córka 12 lat. Uczęszcza do szkoły podstawowej i dodatkowej muzycznej. Jest bardzo samodzielna. Obawiam się, ze mój wyjazd wpłynie na ich poczucie bezpieczeństwa i odbije się na nich w jakikolwiek sposób. Siostra mieszka obok -zawsze mogę na nią liczyć. Boję się o dzieci, żeby za jakiś czas nie miały do mnie żalu, że je zostawiłam na 2 miesiące. Jak ich uspokoić i czy to dobry pomysł?
Trudno mi dokładnie opisać sytuacje, w jakiej się znalazłam.
Ale od początku. Mój mąż, zanim mnie poznał, rozstał się z żoną, z którą był w związku kilka lat (studia i później dwa lata), mają syna. Gdy się poznaliśmy, sytuacja była jasna i klarowna.
W końcu my zostaliśmy małżeństwem i również mamy jedno dziecko. Nigdy nie dopytywałam za bardzo o kwestie byłej żony. Ustaliliśmy na początku naszego związku jakiś zakres wiedzy, jaki jest nam potrzebny do spokojnego funkcjonowania. Wiem, że mieli trudne małżeństwo. Mój mąż dużo pracował, awans za awansem, w tym czasie jego żona radziła sobie gorzej, co bardzo źle na nią wpływało. Niestety w końcu go zdradziła, mimo to próbowali odbudować relacje, zaszła w ciążę, ale ostatecznie zdecydowali się rozstać, a właściwie najpierw ona tak zadecydowała następnie mój mąż. Byli młodymi ludźmi, nie oceniałam tego wszystkiego. Ale komunikat za tym szedł jasny- gdyby nie dziecko, nie chciałby mieć z nią nic do czynienia. Niestety, jeśli o czymś wspominał, w związku ze starym życiem, to głównie były to jakieś okropne rzeczy, które robiła jego żona. Nie było tego może jakoś wiele, ale były to raczej kwestie w stylu- gdy byliśmy małżeństwem, to moja była zabraniała mi spotykać się z bratem, moją była nie wpuściła mnie do mieszkania, moja była często mnie na początkowo straszyła, że zabierze mi dziecko… Albo zupełnie trywialne- ona zawsze na treningach wygląda najdziwniej ze wszystkich.
Te negatywy pojawiły się jakoś rok temu, w końcu usiadłam z nim i poprosiłam go, by nie wtajemniczał mnie w takie kwestie, że przecież każdy medal ma dwa końce. Aż w końcu mu powiedziałam- byłeś z nią, godziłeś się na to, więc…
Wtedy przyznał mi rację i powiedział, że faktycznie niby tak gada, a sam przecież z nią był. W międzyczasie wspominał, że teraz kiedy nie są razem, to ma z nią super relacje, bo gadają TYLKO o dziecku, że może się zmieniła, bo przecież nie gada z nią normalne, to mogła się w sumie zmienić na lepsze. Ale nic go to nie obchodzi. Później nagle mówił, że nie ona raczej się nie zmieni. Jego była w międzyczasie osiągnęła to, co chciała, ma dobrą pracę, partnera, kupiła dom i zaraz kolejne dziecko w drodze. Zakładam, że żyje i układa sobie normalnie życie. W poprzedniej relacji były narzeczony, zdradzał mnie, co odkryłam, czytając mu sms. Zrobiłam to pierwszy raz w przeciągu 8-letniego związku. Tym razem po tych dziwnych tekstach na przełomie ostatnich miesięcy sprawdziłam również konwersacje mojego męża z byłą żoną. I nie ukrywam, że jestem bardzo zaskoczona i jednocześnie zawiedziona. Relacje między nimi określiłabym jako, bardzo koleżeńska. Są dla siebie mili, serdeczni. Mąż nie rozmawia z nią tylko o synu. Pyta czasami o pracę. Pisze jej, że jest super mamą i bardzo zdolna osoba w swoim zawodzie (mówił mi coś innego), składa życzenia na urodziny (mi powiedział, że tego nie robi), ona mu też, pogratulował jej ciąży z wysłaną emotka serduszka.
Nic w tych wiadomościach nie wskazuje, jakoby jego była żona, była teraz zołzą i okropną osobą, raczej zawsze stara się pisać w stylu pokojowym. Nie przekraczają granic, ale kilka wiadomości od niej mąż przestawił w rozmowie zupełnie inaczej. Tak jakby hmmm manipulował nieco faktami. Czuję się bardzo źle z tym.
Czuję rodzaj braku lojalności. Nie mam nic przeciwko jego dobrym relacjom z byłą żoną. Dla ich wspólnego dziecka to bardzo dobre. Ale czemu tak często wspominał o jej obrzydliwej zdradzie skoro później pisał z nią SMS w tak ciepłym tonie? Nie wiem, jak podjąć z nim rozmowę? Mój mąż według mnie to naprawdę fajny facet, mogę zawsze na niego liczyć, o wielu rzeczach mnie zapewnia, ale zawsze też mówi, żebyśmy mówili sobie wszystko i teraz nie wiem, co mam myśleć o tym wszystkim. Chcę, żeby relacja między nimi była ok, ale nagle zaczęłam się zastanawiać czy teraz jak jest między nimi normalnie w sms to, czy jakaś część jego nie zaczęła za nią tęsknić? Może dalej ją kocha? Nie mam pojęcia czemu uznał, że mówienie, że mają dobrą relacje, bo gadają tylko o synu, jest ok? Czemu nie powiedział wszystkiego?
Partner ciągle pracuje, bez wolnego, jedynie niedziela, o ile nie jest handlowa. Nie potrafi być może i nie chce ustawić z kierownictwem grafiku, tak, by móc mieć wolne max dwa dni dla mnie i naszych dzieci. Dzieci ciągle narzekają, że nigdzie czy nawet w wakacje nie wychodzimy, czy kino, basem itp. bo ojciec tylko praca i na niej się bazuje. Mi tylko nie wiem, czy chwali się czy zali, że zarobi 6 tys. Kiedy tłumaczę, że ma też kobietę, dom, on, że nic na to nie może poradzić, bo nie ma ludzi do pracy. Ciągle jestem sama od 8.00 do 18.00 bądź 21.00. Nie mam męża. Wracamy zawsze razem, bo chce, bym przyjeżdżała po niego do pracy, co mnie już męczy. Nie mam znajomych, dzięki mężowi, co tylko mam przynieś, podaj, pozamiataj i nie mam prawa mówić mu o pragnieniach, uczuciach itp. bo zaraz mówi, że jego się czepiam, ryje mu głowę i mówię, co ma robić. Owszem mi mówi przez telefon, że bardzo za mną tęskni za każdym razem, że chce przytulić się, ma ochotę na sex...ok co do czego jest po prostu tempo, bo oczywiście zaraz wymówki, że coś go boli, że niby marudzę, że jest mi czegoś mało, za mało.
Nie dociera, że brakuje mi bliskości i jego obecności po każdym dniu bycia po prostu samej i gadaniu do psa. Mówię nie raz, aby rozpalił namiętność w łóżku, zaczepiał itp.,robi to owszem, ale jak można to ująć raz, dwa i idzie spać. Mówi, abym zaczepiała go do sexu w nocy, robię to i za każdym razem dostaje kosza, bo on śpi, bo jest zmęczony. Jednym słowem męża mam na noc, do spania, rannego picia wspólnie kawy, zero wyjść gdziekolwiek jedynie naokoło bloku z psem i puste zdjęcia robi, wstawia na fb posty, że miło czas z żoną itp. Jaki czas???? Kwiaty niespodzianki ot, tak mogę pomarzyć tylko na okazje. Nie wiem, co mam robić mecze się w takim związku, co w sumie co to za związek???? Uważa mąż, że mam znaleźć innego skoro mi nie pasuje, takie ma podejście. Co mam zrobić??? Jestem zniesmaczona. Nawet powiedziałam mężowi, że jest pracoholikiem. Nic Nie dociera, on jego praca kasa to życie a reszta na potem
Dzień dobry,
mam 18 lat. Potrzebuję specjalisty, ponieważ oczekuję kontaktu online ze specjalistą – psychologiem – w środę o 16:00, online. Potrzebuję tego, ponieważ mam złośliwego byta, który jest złośliwy i silny, potrafi manipulować. Przez niego źle śpię, wywołuje różne objawy i różne problemy w domu, krzyżuje wszystkie plany. On jest przyczepiony do mnie, do duszy, i ma cały czas ze mną kontakt, odczuwa moje emocje i imię.
Wczoraj np. płakałem bez przyczyny, wywołuje chrząkanie i inne rzeczy. Kiedy o nim mówię, zaczynam się śmiać – i to wszystko jest prawdą, i trwa już od 2020 roku. Potrzebuję psychologa online, ponieważ oczekuję kontaktu i żeby mieć oczyszczanie energetyczne online, przed kamerą, oraz żeby wytłumaczyć to mamie – i albo jechać do jakiegoś specjalisty od oczyszczania.
Pozdrawiam.
Mam poważny problem, związany z moim zdrowiem psychicznym, a także relacjami z moją rodziną. W skrócie: będąc dzieckiem (5-6 lat, lub mniej), doświadczyłem przemocy, ze strony opiekunki, która została zatrudniona przez moich rodziców, gdy oni pojechali do Niemiec na zarobek (wczesne lata 2000), podczas ich nieobecności, karała mnie i moje rodzeństwo, szczególnie mnie, pamiętam moment, gdy kazała mi na zimnej podłodze w łazience, klęczeć, z rękoma do góry, podawała też nam niedogotowane jedzenie. Po przyjeździe do Polski, gdy moi rodzice się o tym wszystkim dowiedzieli, zwolnili ów opiekunkę i nawet pojechali w jej rodzinne strony i opowiedzieli o wszystkim jej rodzinie. Wiele lat później, doświadczyłem przemocy ze strony mojej matki, potrafiła mnie bić przedmiotami, na przykład, zrywała rózgę z drzewa i biła mnie ją, więcej niż raz, i ów rózga pękła na moim tyłku, był taki epizod, że potrafiła zapalić palnik w kuchence i kazać mi przyłożyć rękę do ognia, dzięki Bogu, mój ojciec się za mną wstawił, nigdy nie zapomnę tego incydentu. Raz powiedziała mi, że jestem zakałą rodziny. Moja matka jest manipulatorką, potrafi zastraszać, manipulować, grać na emocjach, a także stosować szantaż emocjonalny, gdy się ktoś jej przeciwstawi i coś nie pójdzie po jej myśli, to idzie na skargę do mojej młodszej siostry i razem plotkują na temat danej osoby, źle o tej osobie mówiąc. Potrafi być osobą wybuchową, agresywną i opryskliwą, nie przyznaje się do swoich błędów, stwarza konflikty i robi z siebie ofiarę, lubi naśmiewać się z innych i komentować wygląd drugiej osoby, podczas gdy sama nie dba o swój wygląd. Za każdym razem próbuje znaleźć wymówkę, by położyć rękę na moich pieniądzach, zawsze musi być według jej myśli. Mój ojciec jest nie lepszy, agresor, manipulant jak moja matka, osoba wybuchowa, konfliktowa, mitoman, kłamca, uważa, że przemoc i agresja jest jedynym rozwiązaniem, potrafi popisywać się przed ludźmi, szczególnie, gdy jest po kilku piwach, wielokrotnie groził mi pobicie, wyzywał mnie, moją matkę, kilkukrotnie pojawiał się w domu pijany, raz powiedział mi, że mnie załatwi, nie wiem, co przez to miał na myśli, zabić mnie czy pobić. Raz, gdy rzucał się do mojej matki pijany, powiedziałem mu, że jak się nie uspokoi, to wezwę policję, później wparował do mojego pokoju i zaczął mnie wyzywać i powiedział, że policja nic mu nie może zrobić. Był taki epizod, że moja młodsza siostra, korzystała z pomocy psychologa i psychiatry, bo miała ataki paniki, czy coś w tym stylu i gdy mój ojciec dowiedział się o tym, wyśmiał ją i powiedział, że jest chora psychicznie, używając wulgarnego słownictwa. Gdy moja matka miała złamaną rękę, ani razu jej nie pomógł, nawet na rehabilitacje ją nie zawiózł, na piechotę musiała daleko iść do szpitala, a gdy zapytała się go, dlaczego jej nie pomógł, powiedział, że nie zasłużyła. Moja młodsza siostra nie jest świętoszkiem, rozpieszczona, od najmłodszych lat, wszystko, co chciała, to miała, podczas, gdy ja, na swój pierwszy telefon, musiałem zarobić, ciężko pracując na budowie. A teraz ona twierdzi, że jest lepsza od innych, bo jest po studiach, śmieje się ludziom prosto w twarz, bo ktoś jest wierzący i ma konserwatywne podejście do życia i uważa, że ci co tak wierzą, są chorzy psychicznie (ona sama jest ateistką). Każdego próbuje pouczać, rozstawiać po kątach i uczyć życia, mimo, że ma zaledwie 26 lat. Mam starszego brata, 32 letniego, ma on swoją własną rodzinę, dwoje dzieci, ma firmę budowlaną, jest trochę nerwowy, wybuchowy i opryskliwy, ale jesli pracujesz, starasz się i pokazujesz zainteresowanie, to normalnie się zachowuje, obecnie u niego pracuje, ale jestem teraz na miesięcznym zwolnieniu lekarskim, z powodu skręconej lewej kostki, zostały mi ostatnie dni zwolnienia lekarskiego i według zaleceń ortopedy, mam ćwiczyć kostkę, nie przeciążać jej, brać leki i odpoczywać. Można w nim (moim bracie) mieć wsparcie, jesli tak jak wcześniej wspomniałem, ktoś angażuje się w pracy, a czasami nie. Tak jak wcześniej wspomniałem, jestem na zwolnieniu lekarskim, zostały mi raptem kilka dni i po zwolnieniu lekarskim muszę znowu iść na kontrolę do ortopedy, gips mam zdjęty i mogę normalnie chodzić. No i tu problem się zaczyna, bo mój ojciec jest sfrustrowany, bo nie jestem w pracy, nie jeżdżę do pracy, mówił to podobnie, gdy miałem nogę w gipsie, jak niby miałbym z nogą w gipsie i o kulach iść do fizycznej pracy i pracować? przecież jestem na zwolnieniu lekarskim, prawnie pod groźbą kary jest zakazana praca na zwolnieniu lekarskim. Całe praktycznie życie byłem pod kontrolą mojej rodziny, nie mogłem mieć własnego zdania, nie mogłem naturalnie i swobodnie się zachowywać, nie mogłem żyć po swojemu, bo im to nie odpowiadało, zniszczyli mi tak psychikę, że jestem bezradny, nie wiem co mam w życiu robić, gdzie iść, jestem bezsilny, i na samą myśl, że muszę przebywać wśród obcych ludzi lub szukać innego miejsca pracy i pracować w innym miejscu pracy, czuję lęk i strach, mimo, że mam 28 lat. Nigdy nic nie mogłem dla siebie zrobić, bo później nachodziła mnie myśl, że im się może to niespodobać, gdy wielokrotnie próbowałem się zbuntować przeciwko nim, czułem wyrzuty sumienia. Raz, gdy powiedziałem im, że skoro pracuje u swojego starszego brata, legalnie, to rozsądne by było, gdyby mi płacił, jak normalnemu pracownikowi, więc byłbym finansowo niezależny, moja matka sfrustrowana powiedziała, że nie ma takiej opcji. Moja rodzina nigdy mnie na poważnie nie traktowała, albo drwili sobie ze mnie, albo sie ze mnie śmiali, albo celowo mnie prowokowali, żeby wzbudzić we mnie agresję i zrobić ze mnie złego bohatera. Mam jeszcze najstarszego brata, od około dwudziestu lat mieszka w Anglii i pracuje jako manager w jakieś brytyjskiej firmie, a po pracy jeździ swoim prywatnym tirem, przez moich rodziców, nie mam z nim kontaktu, moi rodzice wmawiali mi i mojemu rodzeństwu, że on zerwał z nami kontakt i wybrał rodzinę swojej byłej żony, niż swoją, co jest nie prawdą, bo on chce z nami się kontaktować. Raz na pogrzebie mojego dziadka (ze strony ojca) on się pojawił w domu pogrzebowym i normalnie z każdym się przywitał, a mój ojciec z wrogością nie chciał mu podać ręki, dopiero moja matka go do tego zmusiła, a teraz jak gdyby nigdy nic, mój ojciec zaczął się przyznawać do mojego brata i mówi, że ma syna w Anglii. Obecnie stosuje emocjonalny dystans (emotional detachment), względem mojej rodziny i czuję napiętą atmosferę, nikt się do mnie nie odzywa, a jak już na przykład matka się odezwie, to z frustracją, podniesionym głosem. Na obecną chwilę, leżę finansowo, mam 800 euro, plus 300 zł, szukam dalej odpowiedniej pracy (jestem z Suwałk) a w moim rodzinnym mieście trudno o dobrą pracę, mieszkania pod wynajem są drogie, a o wzięciu kredytu nie myślę, bo to zbyt wielka odpowiedzialność. Byłem na dwóch sesjach psychoterapeutycznych, ale nie skończyło się to dobrze, dlatego, że trafiłem na nieodpowiednią psychoterapeutkę, która nawet nie chciała wysłuchać mojego problemu, na samym starcie mi przerwała, zaczęła mówić coś o czakrach, punktach energetycznych, co w ogóle nie miało nic wspólnego z moim problemem, w ogóle nie chciała mi pomóc i dawała mi bezużyteczne rady, nawijając o swojej rodzinie. Potrafiła podnosić na mnie głos i po wszystkim skasowała ode mnie 250 zł i tyle po terapii. Gdy zadzwoniłem do niej po raz pierwszy, to niechętnie chciała mnie przyjąć na sesję indywidualną. Czuję, jak moje zdrowie psychiczne się pogarsza, jestem zestresowany, rzadko się uśmiecham albo się smieje, a jak już to robię, to czuje dziwny dyskomfort, jakby ktoś z mojej rodziny chciał mnie zbesztać, za to, że się śmieje. Z tego też powodu od dawna borykam się z uzależnieniami od pornografii i masturbacji. Totalnie straciłem motywację do działania, nic mi się nie chce.
Witam.
Odnoszę wrażenie, że mama często faworyzuje młodszą siostrę. Gdy siostra na mnie nagaduje, to mama jest po jej stronie, niż po mojej, co mi sprawia przykrość i często jej przyznaje rację, nawet jak siostra jej nie ma.
Co robić?