Już dostępna aplikacja mobilna Twój Psycholog
  • Wygodnie zarządzaj swoimi wizytami
  • Bądź w kontakcie ze swoim terapeutą
  • Twórz zdrowe nawyki z asystentem AI
Aplikacja mobilna
Dostępne w Google PlayPobierz w App Store
Left ArrowWstecz

Jak wspierać córkę z depresją będąc daleko? Czy brak kontaktu to element terapii?

Witam . Moja 35 letnia córka ma zdiagnozowaną Średnio ciężką depresję. Ja mieszkam w Polsce ona mieszka w Szwajcarii. Powód depresji jakimi podała to problem z odcięciem się od przeżywania uczuć pożegnań odwiedzin nas w Polsce.córka po wizycie w Polsce ma złe samopoczucie jest słaba i nie ma energii do życia . Wiem tylko tyle że chodzi na terapię bierze leki i napisała mi miesiąc temu że się odcina zero kontaktu ze mną i odezwie się jak poczuje się lepiej. Nic więcej nie wiem . Ona nie odpisuje tylko prosiła mnie abym wspierała Jà w ten sposób żebym się nie odzywała . Czy to normalne zachowanie czy to rodzaj terapii ? Nie wiem nic jak mam postępować …
User Forum

Anonimowo

6 miesięcy temu
Patrycja Kurowska

Patrycja Kurowska

Szanowna Pani,

dziękuję za Pani wiadomość i podzielenie się tak osobistą sytuacją. Bardzo wyraźnie widać, że jest Pani zatroskana o swoją córkę i chce Pani jak najlepiej ją wspierać w trudnym dla niej czasie.

Opisane przez Panią zachowanie córki — wycofanie się z kontaktu i prośba o czas i przestrzeń — może być związane zarówno z jej stanem emocjonalnym, jak i z procesem terapeutycznym, który przechodzi. W przebiegu depresji, szczególnie tej o średnim nasileniu, naturalne mogą być momenty silnego osłabienia, obniżonego napędu i potrzeba izolacji, które niekoniecznie oznaczają odrzucenie bliskich, ale raczej próbę poradzenia sobie z wewnętrznym cierpieniem.

Córka najwyraźniej stara się zadbać o siebie w ramach możliwości, jakie teraz ma — korzystając z leczenia i terapii. Jej prośba, aby Pani w tym czasie nie nawiązywała kontaktu, może być dla niej formą ochrony emocjonalnej. Dla Pani jako matki to z pewnością bardzo trudne i budzące bezradność, ale z psychologicznego punktu widzenia może być to element jej próby poradzenia sobie z napięciem emocjonalnym, szczególnie jeśli kontakt wiąże się dla niej z silnymi uczuciami związanymi z rozstaniami i tęsknotą.

To, że nie ma Pani w tej chwili kontaktu z córką, nie oznacza, że jest Pani jej obojętna. Wręcz przeciwnie — często właśnie wobec najbliższych osoba w kryzysie czuje silne emocje, których nie jest w stanie unieść.

Jeśli czuje Pani potrzebę rozmowy, uporządkowania własnych emocji lub znalezienia sposobu, jak przeżyć ten czas w poczuciu choćby minimalnej równowagi — być może warto rozważyć rozmowę z psychologiem. Czasami taka forma wsparcia pozwala lepiej zrozumieć sytuację, w której się znajdujemy, i zadbać o siebie, nie rezygnując z troski o bliskich.

 

Z wyrazami szacunku i życzliwości,

Patrycja Kurowska

6 miesięcy temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Justyna Bejmert

Justyna Bejmert

Dzień dobry,

 

rozumiem, że sytuacja jest dla Pani bardzo trudna – jako mama chce Pani wiedzieć, co się dzieje z córką i naturalne jest, że brak kontaktu budzi niepokój.

 

To, co opisała Pani córka – potrzeba odcięcia się, by dojść do siebie – może być elementem jej sposobu radzenia sobie z emocjami, ale także wynikać z objawów depresji. W stanie silnego obniżenia nastroju i energii nawet kontakt z bliskimi bywa zbyt obciążający. Często osoby chorujące nie chcą ranić swoich bliskich, nie chcą się tłumaczyć ani udawać, że wszystko jest dobrze – i wtedy wybierają ciszę.

 

Jeśli córka jest pod opieką terapeuty i lekarza, to ważne, że ma już pomoc. To, czego teraz od Pani potrzebuje – czyli brak kontaktu – może być tymczasową formą wsparcia, którą sama określiła. Może warto potraktować to jako wyraz jej zaufania: powiedziała Pani, co jej pomaga, i liczy na to, że Pani to uszanuje.

 

Proszę zatroszczyć się w tym czasie również o siebie – może krótki kontakt z psychologiem pomógłby Pani poradzić sobie z napięciem i poczuciem bezsilności.

 

Serdecznie pozdrawiam,

Justyna Bejmert

Psycholog

6 miesięcy temu
Aleksandra Wincz- Gajda

Aleksandra Wincz- Gajda

Dzień dobry,

 

To całkowicie naturalne, że jako mama odczuwa Pani w takiej sytuacji niepokój, zagubienie.  Myślę też, że to bardzo korzystne, że poszukuje Pani pomocy- informacji- także tutaj na forum. Odpowiedzi specjalistów mogą wskazać różne sposoby myślenia, rozumienia tego, co się dzieje.

Córka nie podaje zbyt wielu informacji. Jednoznacznie mówi tylko, że trudno jej radzić sobie z rozstaniem z Panią- być może ze wszystkim, co Wasza więź, możliwość spotkań na żywo i kontaktu jej dawała.  Prośba o wsparcie poprzez niekontaktowanie się teraz może wydawać się niezrozumiała i kontrowersyjna. Być może w ten sposób sposób córka przedefiniowuje sobie Wasz sposób kontaktu, być może to jedyne, co teraz pozwala utrzymać trudne emocje w ryzach. Córka jest osobnym człowiekiem i ma prawo do swoich decyzji. Może Pani wyrazić szacunek wobec tego, czego oczekuje przy jednoczesnym zasygnalizowaniu gotowości do powrotu do kontaktu, czy udzielenia innej formy wsparcia.

Naturalnie, że Pani również potrzebuje wsparcia. Najgorsze, co można zrobić, to zamknąć się z kłopotem, pozostać samemu, w izolacji. Tak, jak wspomniałam , otwieranie tematu, rozmowy z bliskimi, a być może także spotkania wspierające z psychologiem, by wyrazić  i poukładać Pani uczucia i potrzeby, to wartościowe kierunki przekraczania tej sytuacji. Powodzenia !

 

Pozdrawiam, 

Aleksandra Wincz- Gajda

psycholog, psychoterapeuta

6 miesięcy temu
Marcin Łazarski

Marcin Łazarski

Dziękuję za tak szczerze opisany problem. Jako psycholog i psychoterapeuta chciałbym przede wszystkim powiedzieć: Troska i niepokój są całkowicie zrozumiałe. To bardzo trudne dla rodzica – widzieć cierpienie swojego dziecka i jednocześnie nie mieć możliwości, by być blisko i wspierać w taki sposób, jak się tego pragnie. Spróbuję wyjaśnić, co może dziać się z Pani córką.

 

Depresja to ciężka i podstępna choroba, towarzyszy jej często obniżony nastrój, brak motywacji, poczucie winy, poczucie ciężaru dla innych, negatywne myśli na temat siebie, rozpamiętywanie przeszłości, widzenie negatywnie przyszłości, brak radości.

 

Być może córka nie jest w stanie aktualnie wyrazić tego wszystkiego, co się z nią dzieję, być może na to jest potrzebny czas. 

 

Dbanie o relacje, wzajemny kontakt bez nasilonej intensywności, zostawianie tzw. uchylonych drzwi, zachęcanie do kontaktu przy jednoczesnym szacunku, że druga strona może nie chcieć kontaktu, czasami dobrym pomysłem jest po prostu spytać się: czy mogę coś dla Ciebie zrobić

 

Podkreślanie rozmawiania o emocjach, ja jako specjalista dopytałbym dlaczego miałbym się nie odzywać, o co chodzi, ważne jest to, żeby wypowiedzieć wszystkie emocje, oczyścić atmosferę.

 

Koniec końców należy uszanować decyzję, jaka by nie była.

 

Zalecam kontakt ze specjalistą - psychologiem, psychoterapeutą.

 

Z wyrazami szacunku,

 

Psycholog, Psychoterapeuta

 

Marcin Łazarski

5 miesięcy temu
Karolina Bobrowska

Karolina Bobrowska

Dzień dobry,
Sytuacja, którą Pani opisuje, musi być bardzo trudna emocjonalnie, zarówno jako matka, jak i osoba troszcząca się o dobro swojej córki. Na początku warto podkreślić, że Pani córka jest osobą dorosłą, która podejmuje leczenie, korzysta z terapii i przyjmuje leki. To bardzo ważne i budujące. Fakt, że potrafiła nazwać swoje granice i jasno zakomunikować, czego potrzebuje w tej chwili (czyli dystansu), świadczy o tym, że stara się dbać o siebie i swoje zdrowie psychiczne.  Czasami najlepszym wsparciem jest właśnie danie przestrzeni - tak, jak córka o to prosiła.

 

Czy to „normalne”? Tak, w przebiegu depresji, szczególnie gdy dotyczy trudnych emocji i relacji z rodziną, osoby chore mogą potrzebować odcięcia, by w spokoju dojść do siebie. To może też być element pracy terapeutycznej: uczenie się stawiania granic, przerwania schematów nadmiernego napięcia, a nawet „oduczanie się” reagowania w sposób, który wcześniej prowadził do pogorszenia samopoczucia.

 

Rozumiem, że brak kontaktu jest dla Pani bardzo bolesny. Warto w tym miejscu zatroszczyć się również o siebie. Bycie w stałym napięciu i niepewności wpływa na Pani psychiczne i fizyczne zdrowie. Zachęcam, aby poszukała Pani wsparcia czy to u psychologa, w grupie wsparcia dla bliskich osób chorujących na depresję, czy u kogoś zaufanego. Pani emocje i potrzeba kontaktu są ważne, tylko że córka w tej chwili nie jest w stanie ich udźwignąć, co nie znaczy, że nie wróci, gdy poczuje się lepiej.
 

Pozdrawiam serdecznie
Karolina Bobrowska 
psycholog

5 miesięcy temu
Kacper Urbanek

Kacper Urbanek

Dzień dobry,

Rozumiem, jak trudne musi być dla Pani uczucie bezsilności i niepewności w tej sytuacji. Prośba córki, by nie kontaktować się z nią, choć może być dla Pani bolesna, wcale nie musi oznaczać czegoś złego ani świadczyć o odrzuceniu. Czasem osoby zmagające się z depresją potrzebują odcięcia się od bodźców i emocji, które w tym momencie je przytłaczają. To bywa częścią procesu zdrowienia, próbą zadbania o siebie, ograniczenia stresu, czasem także elementem ustaleń z terapeutą. Trudności w przeżywaniu rozstań, zwłaszcza z bliskimi, mogą wynikać z bardzo silnej wrażliwości emocjonalnej. Córka może odczuwać intensywny smutek po Waszych spotkaniach, co w depresji łatwo prowadzi do poczucia beznadziei i wyczerpania. Dlatego może potrzebować czasu, by dojść do równowagi po emocjonalnych przeżyciach.

To, że prosiła Panią o wsparcie w takiej formie, czyli by pozwolić jej się wyciszyć jest jasną informacją, że chce zachować kontakt, ale na własnych warunkach, które teraz są dla niej bezpieczniejsze. To nie jest oznaka braku miłości ani odrzucenia. Wprost przeciwnie: mówi o tym, że na tyle Pani ufa, że potrafi szczerze zakomunikować swoje potrzeby. Najlepsze, co może Pani teraz zrobić, to uszanować jej prośbę i dać znać krótką wiadomością, że jest Pani przy niej i będzie czekać, aż się odezwie. Takie zapewnienie może być dla niej kojące i pomoże poczuć, że ma wsparcie, nawet jeśli na razie potrzebuje dystansu. Jeśli ta sytuacja przedłuża się i niepokój zaczyna być trudny do zniesienia, może Pani rozważyć rozmowę z psychologiem, który pomoże lepiej zrozumieć mechanizmy depresji i to, jak radzić sobie z własnymi emocjami w tym czasie.

 

Z pozdrowieniami 

Psycholog, diagnosta 

Kacper Urbanek 

 

5 miesięcy temu

Zobacz podobne

Brakuje mi wsparcia rodziny przy próbie naprawy mojej relacji z partnerką. Nie wierzą, że jestem w stanie sam to naprawić.
Witam. Jak poradzić sobie z poczuciem winy i zadbać o miłość swojego życia? Zraniłem ją bardzo, zawiodłem i oszukiwałem, ale zmieniłem się. Chcę to naprawić. Już to naprawiam i razem chcieliśmy to poskładać w jedną całość, bo bardzo sie kochamy. Jednak ja jestem z innego miasta i moja rodzina nie wierzy we mnie, że sam sobie tutaj poradzę z kobietą mojego życia, bo zawsze byłem jednak blisko i miałem ich a oni mnie na wyciagnięcie reki. Teraz po tym wszystkim jak zawiodłem, zresztą ich też, oni nie potrafią we mnie uwierzyć, przez co ja tez nie potrafię...cierpi na tym moja dziewczyna. W pracy się nie układa, toksyczna atmosfera. Nie wiem co mam robić...wszystko zwaliło mi sie na głowę..
Mam 73 lata, jestem emerytką, mieszkam sama. 40 lat temu urodziłam syna (nie będąc mężatką) i wychowywałam go samotnie.
Mam 73 lata, jestem emerytką, mieszkam sama. 40 lat temu urodziłam syna (nie będąc mężatką) i wychowywałam go samotnie. Kiedy miał 12 lat, brakło mi pieniędzy. Wykorzystała to moja młodsza siostra z mężem i odebrali mi go sądownie. Motywem ich działania był brak dziecka, oboje byli bezpłodni, mieli na tym punkcie jakąś obsesję. Mój syn spędził u nich 6 lat, potem wyprowadził się od nich. Do mnie nie wrócił, zamieszkał dosłownie na ulicy. Ale okazał się silnym człowiekiem, skończył średnią szkołę i studia. Mieszka w Warszawie, dobrze zarabia. Rodzina zastępcza manipulowała nim przeciwko mnie, mówili, że go nie kocham itp. Przez cały czas utrzymywałam z nim kontakt, ale nasze wzajemne relacje były i są bardzo zaburzone. Kocham go, tęsknię za nim. Mieszka w Polsce, ale w dość odległym mieście. Pomaga mi finansowo, bo mam niską emeryturę. Proszę o wskazówkę: czy podtrzymać tak burzliwy i bolesny kontakt, naznaczony tragiczną przeszłością ?
Czy podjąłem dobrą decyzję wyprowadzając się z domu teściowej po sporach o własne mieszkanie?

Dzień Dobry. Poniżej opiszę swoją sytuację, ponieważ bardzo długo się zastanawiałem czy dobrze zrobiłem. 

Jestem z żoną 10 lat po ślubie, mamy 5-letniego synka. Jeszcze przed małżeństwem planowaliśmy wspólne życie. Pomysłem moim było na wynajęcie mieszkania i w przyszłości odłożenie na coś swojego, niezależnego. Cały problem zaczął się w momencie, kiedy teściowa weszła w temat. Mieszka w domu, gdzie było 2 dorosłych i 3 dzieci, dom 2 kondygnacyjny. Padło stwierdzenie, po co będziecie wynajmować, skoro góra cała będzie dla Was (2 pozostałych dzieci). Zgodziliśmy się i zrobiliśmy remont, bo jak mówiła to będzie Nasze. Temat tego nasze nie wyszedł ode mnie, a od testowej. Po paru latach nadal nic się nie działo z zapisami. A do tego zaraz po skończonym remoncie dokooptowała Nam swojego synka do jednego z pokoi. Mnie się to bardzo nie podobało, bo chcieliśmy być niezależni, a nie mieć kogoś za ścianą, który myje sobie gary w naszym nowym sprzęcie. Oczywiście jej się to nie spodobało i odpowiedź była, że u Nas się żyje wszyscy razem. Uspokoiłem się i żyliśmy dalej. Gdy mieliśmy fundusze ,chciałem kupić dla nas mieszkanie. Wtedy pojawił się kolejny temat, ponieważ chcemy odejść a tu cała góra dla Nas. Ona chciała zapisać, tylko ja nie chce. Zaczęło mnie na nowo ruszać emocjonalnie. Do tego doszły spadki po zmarłym teściu, które przed śmiercią obiecywał nam, jak i swojemu wnukowi. Dla mnie pewne deklaracje i życzenia przed śmiercią są nie do podważenia, nawet już razem z teściem zaczęliśmy procedury pod budowę domu i zapisy. 

Po śmierci się wszystko zmieniło, pierwsze dążyła, żeby to spieniężyć. Na moje pytanie, jak to jest, że teść obiecywał dla wnuka. To nawet na to potrafiła odpowiedzieć, że "teścia już nie ma". Zapisać nie chciała, ale w tym czasie pojawił się temat mieszkania, bo znalazło się dobre. Była w kropce, bo nie chciała dać, a dalej twierdziła, że mamy cała kondygnacje. Czar goryczy przelały jej słowa, że a co będzie, jak ona grunt zapisze, a ja się będę chciał rozwieść. Powiedziałem dość, wyprowadzamy się. Obecnie Nadal mieszkamy w tym domu, ale teren jest zapisany na Nas i jesteśmy na etapie wykończenia domu. Straciłem do Niej szacunek, dlatego, że chciałem jej pomóc po śmierci teścia i drugiego szwagra. A nie to, że była do mnie murem to jeszcze żaliła się na lewo i prawo na Nasze sprawy. Teraz obecnie trochę się uspokoiło, lecz nie chce słyszeć, jak tam nam idzie w budowie, nigdy nie była zobaczyć, ma to gdzieś. Lecz nadal mam jakieś wewnętrzne poczucie czy zachowałem się w porządku?

Dzień dobry. Mam problem taki, iż odczuwam ogólny lęk przed moją matką
Dzień dobry. Mam problem taki, iż odczuwam ogólny lęk przed moją matką, przez to, że w przeszłości darła się na mnie strasznie, od dziecka. Gdy coś stłukłam albo nie potrafiłam rozwiązać zadania domowego, jak byłam mała, darła się na mnie tak, że jej głos brzmiał, jak męski. Było to przerażające. Potrafiła nawet rzucić moim zeszytem o ścianę albo pomazać go ze złości. Nie miałam prawa do pomyłek, czułam, że ona mnie wręcz nienawidzi. Bałam się jej strasznie. Do teraz jak sobie myślę, że mamy spędzić razem czas poza domem, to zastanawiam się, co może pójść nie tak i że ona zacznie krzyczeć? Głownie jak się widzę z rodzicami, to jesteśmy w domu i wtedy jest raczej normalnie, ale jak chcę, żebyśmy spędzili czas bardziej aktywnie i np. gdzieś pojechali, to zdarzało jej się gwałtownie zmienić nastrój. Nie drze się tak, jak wtedy, gdy byłam mała, ale zdarzało jej się to parę razy. Mam dosyć tego, chcę się czuć bezpiecznie, a nie mogę. Coś mi w środku nie pozwala i rozumiem to, przecież tylko idiota czułby się bezpiecznie blisko kogoś, kto robił takie rzeczy w przeszłości. Ale musi być jakieś wyjście. Nie wiem, czy już do końca będę się tak czuć? Chciałabym z drugiej strony nie bać się jej, przecież to, że kiedyś się na mnie darła, nie znaczy, że muszę się tego bać, chcę być ponad to. W dodatku czuję wściekłość, gdy teraz na przykład udaje idealną matkę przy swojej synowej, wszyscy udają, że nic się nie działo, a ja musiałam znosić takie rzeczy przez tyle lat. Ojciec twierdzi, że każdy ma wady i nie widzi takiego problemu. Mój brat ma na pewno autyzm, niestwierdzony, bo przecież po co, ale widzę po nim, że nie zachowuje się normalnie - nie umie rozmawiać swobodnie, nie potrafi okazywać emocji, mało mówi, ma opóźnione reakcje. Jestem jedyną normalną osobą w rodzinie. Rozmawiałam z nią parę razy ostatnio i powiedziałam jej, co sądzę i czuję. Ona twierdzi, że dlaczego się tak czuję, skoro mamy oddzielne życia? Po jakimś czasie wybąkała, że może nie powinna tak się zachowywać, ale ... i zaczęła zwalać na coś, nie jest to istotne, bo nie ma usprawiedliwienia na jej zachowanie. To niesprawiedliwe, trzeba ponieść konsekwencje swoich czynów. Odczuwam czasem konflikt wewnętrzny, bo pomimo iż zachowywała się czasem okropnie, to ma też dobre cechy i dała mi dobre wspomnienia, w dodatku utrzymuje mnie, a w zasadzie ojciec, bo ona od wielu lat nie musiała nawet pracować, dodała, żebym się skupiła na pozytywnych rzeczach. Nie wiem, co zrobić, żeby poradzić sobie z tymi emocjami. Problem polega na tym, że gdy teraz się uczę i potrzebuję mocno na czymś skupić (jestem w trakcie pisania ważnej pracy) to przychodzą mi do głowy natrętne myśli, które mnie karzą. Po prostu jest ta część mnie, która jest przekonana, że zasługuje na karę. Jak o tym wszystkim czasem myślę, to czuję ogromną złość na matkę. Wtedy czuję się bardzo mrocznie. Psychoterapia pomogła tylko do pewnego stopnia. Nie wiem kompletnie, jak mam sobie wytłumaczyć tę sytuację?
Mąż narcyz faworyzuje syna i pomija córkę, dom jak hotel, obawy przed rozwodem

Mąż jest wybuchowy, mściwy dla mnie i ma cechy narcyza. Faworyzuje syna, a młodszą córeczkę pomija w wielu sytuacjach na przykład wyjazdach do miasta. Dom traktuje jak hotel rel i wypomina mi, że nie jest posprzątane, chociaż sam palcem nie kiwnie. Interesuje go tylko motoryzacja. Z ośmioletniego syna chce sobie zrobić męskiego kumpla i wszędzie z nim jeździ, byleby tylko synek nie siedział w domu, ze mną i córeczką. Przez to syn też nie szanuje siostry, wyśmiewa Ją, chociaż to jest cudowna, mała 5-letnia dziewczynka. Mąż pochodzi ze wsi a ja z miasta. Myślę, że jego nadrzędnym celem jest nie być w domu, tylko szukanie przygód poza nim. Jest furiatem, egoistą, który drze się z byle powodu na mnie i dzieci. Ciągnę ten związek, chociaż marzę, żeby odejść. Ale boję się reakcji. Jestem słaba, nie gotowa do walki rozwodowej Proszę o wsparcie.

kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!