Left Arrowwróć do obszarów pomocy

DDA – kim są Dorosłe Dzieci Alkoholików? Pomoc

DDA to niekliniczna nazwa trudności, które mogą znacząco wpływać na życie osoby i jej najbliższych. W tym artykule przyjrzymy się bliżej przyczynom, objawom i metodom terapii.

DDA hero
Explanation default

Czym jest DDA?

DDA jest niekliniczną nazwą trudności, które pomimo braku obecności w klasyfikacjach zaburzeń i chorób, stanowią pewien syndrom psychologiczny. Wyróżnia się głównie trudnościami w budowaniu zdrowych relacji oraz problemami z regulacją emocjonalną. Osoby dotknięte tym zaburzeniem pochodzą z rodzin dysfunkcyjnych z problemem alkoholowym\uzależnionych i mają kłopoty z określeniem własnych granic, a także często przejawiają nadmierną odpowiedzialność za innych. Syndrom ten rozpoznaje się zazwyczaj u osób dorosłych oraz w okresie wczesnej dorosłości, choć pierwsze cechy mogą ujawniać się już w okresie adolescencji. Zgodnie z szacunkami, DDA dotyczy około 20-25% społeczeństwa pochodzącego z rodzin z problemem alkoholowym. Aktualne badania pokazują brak znaczących różnic w częstości występowania między płciami, jednak symptomatologia może się różnić w zależności od pełnionej roli w rodzinie. Na formowanie się syndromu wpływają zarówno czynniki środowiskowe, jak i wzorce rodzinne oraz mechanizmy adaptacyjne. Większość osób z DDA doświadczyła w dzieciństwie zaniedbania emocjonalnego, braku stabilności lub konieczności przedwczesnego przejęcia odpowiedzialności za funkcjonowanie rodziny. Osoby cierpiące na ten syndrom przeżywają przewlekły stres związany z niepewnością i mają poważne trudności z wyrażaniem własnych potrzeb. Trudno im zachować równowagę między dbaniem o siebie a troską o innych, przez co często przyjmują role ratowników lub opiekunów w relacjach. Charakterystyczne dla osób z DDA jest także myślenie typu „wszystko albo nic”, które sprawia, że postrzegają sytuacje w sposób skrajny - albo idealny, albo katastroficzny. Ten sposób interpretacji rzeczywistości zmienia się w zależności od poziomu stresu i samopoczucia, co wpływa na ich funkcjonowanie w związkach i pracy.

Jakie są objawy DDA?

DDA wyróżnia się różnorodnym spektrum symptomów, które głęboko oddziałują na codzienne funkcjonowanie osoby zmagającej się z tym syndromem. Kluczowe oznaki obejmują:

SYMPTOM_1

Trudności w nawiązywaniu bliskich relacji

Zmagający się z syndromem doświadczają lęku przed intymością oraz obawy przed utratą własnej tożsamości w związku. Osobom trudno jest pozwolić sobie na zaufanie i poczucie bezpieczeństwa..
SYMPTOM_2

Chroniczne poczucie winy i odpowiedzialności

Występuje nadmierne przyjmowanie odpowiedzialności za emocje i problemy innych osób mimo braku realnego wpływu.
SYMPTOM_3

Perfekcjonizm i lęk przed oceną

Osoby z DDA wykazują silną potrzebę kontroli oraz strach przed krytyką i odrzuceniem ze strony otoczenia. Często wynika to z trudności z rówieśnikami w dzieciństwie i odrzucenia przez rodziców.
SYMPTOM_4

Niska samoocena i poczucie bezwartościowości

Dominuje przekonanie o własnej niewystarczalności oraz brak wiary we własne możliwości i zasługi.

Wpływ na codzienne życie

Symptomy DDA rzadko występują pojedynczo - zwykle współwystępują ze sobą, tworząc skomplikowany wzorzec zachowań, który znacznie pogarsza komfort życia. Osoby z sydromem często opisują swój stan jako nieustanną walkę między potrzebą bliskości a strachem przed zranieniem, co prowadzi do izolacji społecznej i unikania głębokich więzi. Ta spirala samotności dodatkowo wzmacnia poczucie odrzucenia, tworząc błędne koło, które trudno przerwać bez profesjonalnej pomocy terapeutycznej.

Istotnym elementem DDA jest jego wpływ na wybory życiowe - pacjenci często angażują się w związki z osobami wymagającymi „ratowania” - nie biorących odpowiedzialności za swoje reakcje, zachowania, emocje i błędy - lub wybierają zawody pomagające, co może prowadzić do wypalenia zawodowego. Problemy z ustalaniem granic i nadmierna empatia mogą również negatywnie wpływać na stabilność finansową, gdy osoby DDA wielokrotnie poświęcają własne potrzeby dla dobra innych.

Test lęku przed odrzuceniem to narzędzie samooceny, które pomaga wstępnie określić, jak silnie ten lęk wpływa na relacje. Zawiera 20 stwierdzeń na podstawie DSM-5, ICD-10 i teorii przywiązania. Wypełnienie zajmuje 5–8 minut.

Test Image

Czy wiesz, że nawet do 25% osób pochodzących z rodzin z problemem alkoholowym doświadcza w życiu syndromu DDA?

Terapia DDA oferuje korzyści takie jak:

    1
  1. Nauka ustalania zdrowych granic. Specjalista może pomóc w rozpoznaniu destrukcyjnych wzorców w relacjach oraz nauczyć umiejętności asertywnego komunikowania własnych potrzeb;

  2. 2
  3. Zwiększenie poczucia własnej wartości. Leczenie umożliwia przepracowanie negatywnych przekonań o sobie i budowanie stabilnej tożsamości opartej na realnej samoocenie;

  4. 3
  5. Poprawa zdolności do budowania bliskich więzi. Terapeuta może wspomóc w przełamaniu lęku przed intymością oraz nauczyć strategii otwartego wyrażania emocji i rozwiązywania konfliktów.

ADHD Statistics

Specjaliści pracujący z osobami zmagającymi się z DDA

Przedstawiamy starannie wyselekcjonowaną grupę doświadczonych psychoterapeutów i terapeutów uzależnień, którzy specjalizują się w pomocy pacjentom z syndromem dorosłych dzieci alkoholików i wykorzystują sprawdzone klinicznie metody terapeutyczne w leczeniu tego zaburzenia.

Ewa Awdziejczyk

Ewa Awdziejczyk

Psychoterapeutka
Agnieszka Matusiak

Agnieszka Matusiak

Psycholożka, Psychoterapeutka
Aleksandra Ołtarzewska

Aleksandra Ołtarzewska

Psychoterapeuta certyfikowany
Aneta Włodarczyk-Polak

Aneta Włodarczyk-Polak

Psychoterapeutka certyfikowana
Natalia Michalska

Natalia Michalska

Psycholożka, Psychoterapeutka w trakcie szkolenia
Zofia Łukaszewska

Zofia Łukaszewska

Psycholożka, Psychoterapeutka w trakcie szkolenia

Nie wiesz, jak wybrać psychologa?

Skorzystaj z naszego Formularza, który zaproponuje Ci specjalistów na miarę Twoich potrzeb i możliwości.

Najczęstsze pytania dotyczące DDA

Zebraliśmy odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania dotyczące syndromu dorosłych dzieci alkoholików, które pomogą lepiej zrozumieć naturę tego problemu oraz możliwości uzyskania specjalistycznej pomocy. Odpowiedzi opracowaliśmy z doświadczonymi specjalistami.

Syndrom DDA charakteryzuje się specyficznym zespołem cech psychologicznych, które rozwijają się jako mechanizm adaptacyjny (umożliwiający jakiekolwiek funkcjonowanie) do życia w rodzinie z problemem alkoholowym. Podstawowe wskaźniki obejmują trudności z określeniem własnych potrzeb, chroniczne poczucie odpowiedzialności za innych oraz lęk przed porzuceniem przy jednoczesnym strachu przed bliskością. Osoby DDA często wykazują wzorce zachowań „ratowniczych” w relacjach oraz mają trudności z odróżnieniem między troską a współuzależnieniem.

Charakterystyczne jest również przeżywanie intensywnych wahań między idealizacją a dewaluacją innych osób, problemy z ustalaniem granic osobistych oraz tendencja do minimalizowania własnych osiągnięć przy jednoczesnym wyolbrzymianiu błędów. Wiele osób DDA doświadcza także trudności z wyrażaniem gniewu w konstruktywny sposób oraz ma problemy z podejmowaniem decyzji bez wcześniejszej akceptacji ze strony innych.

Terapia DDA to długoterminowy proces, który zazwyczaj trwa od kilku miesięcy do kilku lat, w zależności od indywidualnych potrzeb klienta. Pierwszy etap koncentruje się na rozpoznaniu i zrozumieniu wpływu dzieciństwa na obecne funkcjonowanie oraz identyfikacji destrukcyjnych wzorców zachowań. Terapeuta pomaga w przepracowaniu traumatycznych doświadczeń z przeszłości i budowaniu realistycznego obrazu siebie oraz własnych możliwości.

Kolejne fazy terapii obejmują naukę asertywności, ustalania zdrowych granic w relacjach oraz rozwój umiejętności radzenia sobie z emocjami w konstruktywny sposób. Ważnym elementem jest także praca nad budowaniem zdrowej samooceny niezależnej od opinii innych oraz nauka rozróżniania między troską a nadmierną odpowiedzialnością. Proces kończy się integracją nowych wzorców zachowań i umiejętności w codzienne życie.

DDA nie jest chorobą w klasycznym rozumieniu tego słowa, lecz zespołem cech i zachowań wynikających z adaptacji do trudnego środowiska rodzinnego. Z tego powodu nie mówi się o „wyleczeniu” DDA, ale raczej o przepracowaniu traumatycznych doświadczeń i wyuczeniu się zdrowszych wzorców funkcjonowania. Osoby przechodzące terapię mogą znacząco poprawić jakość swojego życia i relacji, jednak proces ten wymaga czasu, cierpliwości i aktywnego zaangażowania.

Sukces terapii zależy od wielu czynników, w tym od gotowości do pracy nad sobą, wsparcia oraz umiejętności terapeuty. Wiele osób DDA po ukończeniu terapii prowadzi satysfakcjonujące życie, buduje zdrowe relacje i odzyskuje poczucie własnej wartości. Jednak niektóre cechy DDA mogą pozostać w łagodniejszej formie, co nie oznacza niepowodzenia terapii, ale raczej naturalny sposób funkcjonowania wypracowany przez lata.

Statystycznie osoby DDA rzeczywiście wykazują zwiększone ryzyko rozwoju uzależnień, w tym od alkoholu, jednak nie jest to regułą. Badania wskazują, że około 30-40% dorosłych dzieci alkoholików może rozwinąć problemy z alkoholem, co jest znacznie wyższym odsetkiem niż w populacji ogólnej. Jednak większość osób DDA nie staje się uzależniona, a niektóre wręcz całkowicie unikają alkoholu z powodu traumatycznych doświadczeń z dzieciństwa.

Zwiększone ryzyko uzależnienia wynika z kilku czynników: genetycznej predyspozycji, wyuczonych wzorców radzenia sobie ze stresem oraz normalizacji użytkowania alkoholu w środowisku rodzinnym. Osoby DDA mogą sięgać po alkohol jako sposób na poradzenie sobie z trudnymi emocjami, lękiem czy depresją. Dlatego tak ważna jest prewencja poprzez terapię, która pomaga wypracować zdrowsze strategie radzenia sobie z problemami.

DDA często współwystępuje z innymi zaburzeniami psychicznymi, co wynika z traumatycznych doświadczeń z dzieciństwa. Najczęściej obserwuje się depresję, zaburzenia lękowe, w tym lęk uogólniony i napady paniki, oraz zaburzenia związane ze stresem pourazowym (np. cPTSD). Osoby DDA są również bardziej narażone na rozwój zaburzeń odżywiania, problemów z samookaleczeniem oraz myśli samobójczych.

W sferze relacji międzyludzkich DDA może prowadzić do wzorców współuzależnienia, angażowania się w toksyczne związki oraz trudności z budowaniem zdrowych granic. Często obserwuje się także problemy w sferze zawodowej, takie jak wypalenie zawodowe wynikające z nadmiernego zaangażowania, problemy z asertywością wobec przełożonych oraz trudności z delegowaniem zadań. Te współistniejące problemy wymagają holistycznego podejścia terapeutycznego uwzględniającego wszystkie aspekty funkcjonowania osoby.

Masz więcej pytań na temat syndromu DDA?

Jeśli masz dodatkowe pytania dotyczące dorosłych dzieci alkoholików, nasz specjalistyczny chat jest dostępny dla Ciebie przez całą dobę. Możesz bezpiecznie i całkowicie anonimowo porozmawiać z naszym systemem, który został opracowany przez ekspertów w dziedzinie terapii uzależnień, aby dostarczać rzetelnych informacji i wsparcia.

Dodatkowe materiały

Chcesz dowiedzieć się więcej? Sprawdź naszego Bloga, a także Forum Psychologiczne! Znajdziesz tam merytoryczne artykuły, odpowiedzi Specjalistów_ek, praktyczne przykłady i wskazówki oraz wiele inspiracji.

Jak radzić sobie z uzależnieniem emocjonalnym jako DDA i poprawić zdrowie psychiczne?

Dzień dobry, jestem mężczyzną w wieku 31 lat. Jestem DDA i mam duży problem ze swoimi emocjami. Od kilku miesięcy jestem singlem po długoletnim związku. Już wcześniej wiedziałem, że moja głowa nie reguluje emocji w zdrowy sposób, ale w jakiś sposób byłem w stanie z tym żyć. Mam wrażenie, że posiadam syndrom uzależnienia emocjonalnego. Wchodząc w nową relację, chorobliwie potrzebuje uwagi tej drugiej osoby i znaków, że nadal jest mną zainteresowana. Gdy ich nie otrzymuje wpadam, w jakiś stan nerwowy, który nie pozwala mi normalnie funkcjonować. Nic nie jest w stanie go zagłuszyć. Nie jestem w stanie odwrócić uwagi od tych emocji. Nie obejrzę filmu, nie przeczytam książki, nie mogę normalnie funkcjonować, bo cały czas moje myśli krążą wokół banalnego braku nowej wiadomości. Jednocześnie sam nie nawiążę kontaktu, ponieważ moja głowa uważa, że w ten sposób się narzucam i nie spełni to moich chorych oczekiwań i tak tłumię w sobie te emocje, które mnie powoli niszczą... Dopiero wracam do normalności, jeżeli moje podświadome wymagania zostaną spełnione i ta druga strona się do mnie odezwie albo w jakiś inny sposób pokażę, że jej zależy. Po zakończeniu rozmowy/spotkaniu za chwilę znowu wraca ten stan. Przed moim ostatnim związkiem sytuacja była podobna, ale wszystko się szybko potoczyło, bo zamieszkaliśmy razem i w jakiś sposób zostało to zamaskowane, bo jednak miałem tą świadomość, że się zobaczymy w domu, po pracy, natomiast przez te lata nie zniknęło to całkowicie i też było dużo sytuacji, w której potrzebowałem dowodu na zainteresowanie mną. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że moja inicjatywa nie wystarcza, a wręcz pogarsza sprawę. Potrafię też być złośliwy, wzbudzać specjalnie zazdrość, żeby naocznie zobaczyć, że zainteresowanie nadal jest, jednocześnie to ja jestem zazdrosny, ale nie chce tego pokazywać, bo uważam, że to oznaka słabości... Nie mogę tak żyć. Związek się skończył, buduję kolejną relację i mam wrażenie, że przechodzę przez piekło, a nie przez najlepszy czas relacji. Byłem u psychiatry i zostały mi przepisane psychotropy (Asentra). Mam wrażenie, że mój stan się delikatnie poprawił. Dostałem zalecenie od psychiatry, żeby uczęszczać na psychoterapie w kierunku "powtarzających się schematów". Generalnie już jakiś czas temu byłem dwukrotnie na spotkaniu z psychoterapeutą, ale bardziej skupiałem się na swoim dzieciństwie i sobie jako DDA i miałem wrażenie, że nie jestem rozumiany, że nie potrafię fachowo nazwać problemu, z którym przychodzę, że rozkopuję mnóstwo wątków. Spotkania polegały na moim monologu. Miałem wrażenie, że to ja prowadzę spotkanie. Teraz chyba potrafię nazwać to z czym się borykam - uzależnienie emocjonalne, ale czy na pewno? Stąd mój post u Państwa. Zraziłem się do spotkań z psychoterapeutą i nie wiem co robić, a nie mogę tak funkcjonować. Czuję, że każdy taki dzień mnie niszczy od środka. Słabo śpię, w sytuacji nerwicy nie jem... Wiem, że bez terapii nie dam sobie rady, ale od czego to znowu zacząć? Mam już dość opowiadania ciągle o tym samym. Tym razem widzę problem. Zakładam, że objaw uzależnienia emocjonalnego nie wpływa na mnie tylko przy budowaniu relacji, ale też w innych aspektach życia, aczkolwiek przy budowaniu nowej relacji działa na mnie najbardziej destruktywnie. Będę Państwu wdzięczny za każdą wskazówkę, bo mam już serdecznie dosyć i jestem na skraju :-(

Jak ratować małżeństwo po przemocy i problemach z alkoholem?

Witam serdecznie – dziękuję ogromnie za wsparcie, troskę i pomoc odnośnie mojej osoby – jak psychiczną, czy nawet psychologiczną, psychiatryczną i opinii seksuologa. Bardzo mi zależy na uratowaniu mojego małżeństwa z 16-letnim stażem, a razem 20 lat. Doznałam za dużo krzywdy w życiu – nie tylko w tym małżeństwie, lecz przez kupę lat, co dłuższy czas siedzi w sercu, jak i w głowie. Powodem ratowania małżeństwa nie tylko jest silne z mojej strony uczucie do męża – strasznie go kocham, świata nie widzę poza nim. On twierdzi, iż za mną też nie widzi świata, że jestem wyjątkową osobą i ważną w jego życiu. Lecz omówienie chęci ratowania nas jest dla mnie bardzo trudne – jednym słowem: doznałam traumy, załamania psychicznego, nerwowego, jak depresję. Aż biorę leki, które mnie uspokajają, choć jest to chwilowe.

Również mogę to powiedzieć w drugą stronę – w stronę męża – też przeze mnie dużo przeszedł, choć on do wszystkiego podchodzi obojętnie, nawet lekceważąco, nie biorąc żadnej odpowiedzialności za swoje czy błędy, zawsze wszystkim obarcza mnie, na mnie zwala cały syf. Staram się bardzo często rozmawiać z mężem o swoich, jak i jego potrzebach, uczuciach, pragnieniach, nawet o pożądaniu, chemii, magii, więzi uczuciowej między nami – lecz nie wiem, jak wszystko odbierać. Mąż zachowuje się tak, jakby nie chciał brać udziału w ratowaniu relacji, chęci naprawy w pozytywną stronę, lecz w negatywną. Każde kłopoty, kłótnie, sprzeczki przerzucać potrafi na mnie, jakbym to tylko ja wszystkiemu była winna.

Rok temu oboje przeszliśmy poważny i pierwszy kryzys małżeński. Przyznaję się bez bicia – byłam uzależniona od życia towarzyskiego – dochodził alkohol, tak, coraz częściej piłam, nawet około 8 lat. Wolałam każdą chwilę, czas spędzać poza domem, nie w obecności męża, ponieważ wiecznie kłótnie, poniżanie, wyzwiska, bicie, niechęć do zbliżeń. Oddalałam się od męża, zaczynałam się czuć w jego obecności ciągłą walkę, rutynę, brak komunikacji. Popadałam w bezsilność, dlatego poszłam swoją i niestety złą drogą – alkohol, znajomi. Kiedy tłumaczę mężowi, twierdzi, iż nie ma żadnego to wytłumaczenia – z jednej strony ma rację, a z drugiej – sama nie wiem, to była zwykła ucieczka, bezradność.

Nie ukrywam, że nie byłam mężowi dłużna, nie grałam fair, też atakowałam, nakręcałam się – a to jedynie, aby się bronić. Mąż twierdzi, iż to ja źle go traktuję, że nie pozwoli sobie na traktowanie siebie jak psa z mojej strony, z kolei to, jak traktuje mnie – ja mam na to wyrażać zgodę, a on puszcza to płazem, sądząc, że nic złego nie robi???

Tak, zdarzyło się, iż miałam rozwaloną głowę, którą trzeba było szyć – popchnął mnie, uderzyłam w kaloryfer. Następnie miałam tzw. cyt. „pizdę pod okiem” – uderzył mnie z pięści. Mimo to nie chciałam – jak nie mam dokąd uciekać – choć rozważałam odejście, podanie o rozwód, lecz za bardzo męża kocham. To nie jest tak, że przyzwyczaiłam się do takiego życia – NIE. Po prostu czuję bardzo mocne uczucie co do jego osoby – życia sobie nie wyobrażam poza nim. Potrafi być wspaniały, choć z tego kochającego, troskliwego człowieka nagle pokazuje się obraz potwora – damskiego tyrana. Wydaje mi się, że mąż nawet w sobie tego nie dostrzega – zawsze się przed tym broni, iż z nim wszystko w porządku.

Na chwilę wszystko ucichło – poszliśmy na terapię małżeńską, coś pomogło mężowi, lecz na chwilę. Stwierdził, iż nam niepotrzebne terapie, a sami powinniśmy sobie z tym wszystkim poradzić – choć nie wychodzi???

Mąż złamał ogromnie moje serce – nie mówię, że ja jemu również. Wyrzucił mnie z domu, bo się po prostu rozpiłam, szukałam wyjścia z tego wszystkiego. Po tygodniu chciał, abym wróciła, i tak się stało – zaczynało układać się nawet dobrze – mega seks, lecz często nieudane noce, tzw. „spontan sex – wtulić, spać”. Chcieliśmy tak sami to wprowadzić i było super, cieplej, czuło się bezpiecznie.

Od tego się zaczęło – kiedy nie ma seksu raz, dwa, pośród nocy jestem zniesmaczona, zaraz wybucham, robię dramy. Mąż ma mnie dość, lecz po prostu potrzebuję zbliżeń dosyć często, ponieważ po takim przeżyciu, co nas spotkało, szczerze czuję coś jeszcze więcej do męża – podnieca mnie, stał się dla mnie bardziej atrakcyjny. Mówiłam mężowi, iż powinien się cieszyć, a nie narzekać. Mąż mówi nieraz: „podejdź w nocy do mnie, zaczep, zacznij pierwsza grę wstępną”, a kiedy podchodzę – odpycha, po prostu nie wychodzi mi. Co do czego, odwróci kota ogonem zaraz i powie na drugi dzień, cyt.: „a ty mnie w nocy przytulasz, zaczepiasz???” Nie, nie robię tego dosyć często, ponieważ zdaję sobie sprawę, że kiedy będę podchodzić pierwsza – nic to nie da.

Przeszłam tzw. terapię odwykową, terapeutyczną, co w zupełności mi wystarczyła – i nie tylko ja jestem z siebie dumna, ale mąż twierdzi oraz rodzina, że są ze mnie dumni, iż mąż docenia, co zrobiłam dla samej siebie, choć jemu tłumaczę za każdym razem, że zrobiłam to dla niego, bo bardzo go kocham. Tak, własnymi siłami wyszłam z nałogu – to ja postawiłam na ratowanie małżeństwa, jak i własnego zdrowia. A teraz walczę o dalszy i piękny związek oparty na szacunku, wsparciu, trosce, zrozumieniu, magii miłości, chemii, namiętności i pożądaniu – obustronnie.

Czasem uważam, że ze strony męża jest w moją stronę jakaś ukryta manipulacja, często zastraszanie i ciągłe krytykowanie – jakby w coś grał, jakbym była zapasowym kołem, mimo iż zaprzecza. Dosyć często sprzeczamy się o sprawy łóżkowe. Tłumaczę mężowi, iż przez to, co przeszliśmy, obłędny seks, czułość, ciepło, jak i pożądanie – jest bardzooo potrzebne, tym bardziej, jak nie było tego przez wiele, wiele lat. Nie widać, aby do męża cokolwiek docierało. Potrafi mnie krytykować – jakby nie dorósł do związku, a mi powie: „czy ja dorosłam?”. Potrafi mówić takie słowa, cyt.: „twój problem, nie mój, twoja bajka, a w takiej bajce nie będę tkwił, mam wyjebane, znajdź innego na ruchanie, jesteś toksyczna i dramat, wiecznie pierdolisz w kółko o tym samym, ryjesz mi łeb, wchodzisz mi do łba, to przez ciebie taki się robię, takim jestem, kto by z tobą wytrzymał, powinnaś się leczyć, z tobą jest bardzo źle, kawał suki z ciebie...”.

Kiedy opanuję swoje emocje, po max 8 godzinach – bo nie da się do niego podejść, aby spokojnie pogadać – on nagle żałuje, przeprasza, jakby nigdy nic. Zaraz że ja go podniecam, jaram, że zawsze ma na mnie ochotę, że tylko ja, nikt inny, że jestem wyjątkową i ważną dla niego osobą. Po 3 dniach magii, spokoju i harmonii – nagle ze strony męża uszczypliwość i ataki agresji słownej, kiedy jego o coś zapytam. Potrafi w szaleństwie emocji złapać mnie za gardło, nawyzywać mnie od suki, dziwki, po czym żałuje, twierdząc, iż tak postąpił, bo ja niby go, cyt.: „wkurwiłam”. Mówię, że nie ma to żadnego wytłumaczenia, a mąż – wymówka: trzeba było inaczej podejść, a nie w taki sposób – tak właśnie z mężem się rozmawia. Z niczego nic sobie nie robi, a najgorsze jest to, że całe zło, kłótnie, bicie, jego złe podejścia – przerzucać potrafi jedynie na mnie!!! Aby się wybielać??? Oczyszczać??? Jakie to jest niewinne, nic nie robiące złego stworzenie???

Z dnia na dzień czuję, że moje uczucia do męża zaczynają na nowo wygasać, że jestem gotowa odejść – mimo iż nie mam dokąd, nawet pod tzw. „chmurkę”. W głębi duszy bardzo męża kocham. Uświadamianie mężowi, że chęć bliskości, czułości, troski i zrozumienia itp. jest kluczową rolą – nie dociera. Czuję, że mąż bawi się moimi uczuciami, że ma ukryty cel, alibi – aby mnie wykończyć psychicznie, z kimś ma plan, może ma kogoś, a ja jestem przykrywką?? Popadłam już w depresję, nie mam co liczyć na wsparcie ze strony męża, troskę, opiekę. Nie wierzę i nie widzę, ażeby mąż okazywał odrobinę chęci, zainteresowania związkiem, naszą relacją. Co ja mam myśleć, robić, gdzie, co, jak???

Ciężkie relacje z rodzicami, nie jestem w stanie z nimi funkcjonować.
Witam. Prawdę powiedziawszy nie wiem od czego zacząć. Nigdy wcześniej nie rozmawiałam na temat moich relacji z bratem oraz rodzicami i trudno mi zebrać myśli. Wyróżnić kilka sytuacji spośród wielu, które ukształtowały nasze dzisiejsze niezdrowe stosunki. W dzieciństwie ich zachowanie wydawało się normalne. Z powodu swojej pracy byli rodzicami weekendowymi, mną i bratem zajmowała się babcia, ale dni, kiedy byli w domu pamiętam jako dobre. Sytuacja zmieniła się, kiedy wybudowali dom bliżej pracy, w którym zamieszkaliśmy razem. Dopóki żadne z nas nie miało problemów z nauką, dopóty rodzice byli zadowoleni. Potem zaczęły się korepetycje oraz powtarzane niczym mantra po każdej wywiadówce przez mamę: "w życiu się tak nie wstydziłam". Otrzymałam kiedyś szlaban na komputer i telefon, ponieważ nauczycielka od matematyki stwierdziła, że się nie uczę. Brak mediów nie zabolał mnie w żaden sposób - 3/4 mojego życia w okresie gimnazjum i tak poświęcone było nauce. Trafiłam do klasy z samymi czerwonymi paskami (sama go miałam przez wiele lat życia), w której rywalizacja była na porządku dziennym i postawiłam sobie za cel, by im dorównać. Pomimo moich starań nie dawałam sobie rady z matematyką, a potem przyszło całkowite wypalenie. W liceum sytuacja wyglądała podobnie, tj. były przedmioty, z których byłam bardzo dobra albo przynajmniej dobra oraz matematyka, z którą miałam ogromny problem. Ponownie moi rodzice uwierzyli nauczycielce, opowiadającej o tym, jak nie umiem się uczyć. Był to czas, kiedy pojawiało się coraz więcej zgłoszeń na tę panią, inne dzieciaki w mojej szkole otwarcie rozmawiały z rodzicami o tym, że wymaga, ale nie umie przekazać wiedzy. Że weźmie cię do tablicy, nie wytłumaczy i ośmieszy cię przy wszystkich. Mama w to nie wierzyła, do dzisiaj pamiętam, jak wracała niezadowolona z wywiadówek obarczając mnie całą winą za naciąganą 2 z matmy. Zmieniła zdanie dopiero po rozmowie z samą matematyczką, która przyznała, że nie chce tłumaczyć nam materiału, bo jesteśmy niewdzięczni. Mnie nazwała naburmuszonym dzieckiem i dziwiła się mojej mamie, że jest taka uśmiechnięta i przyjazna skoro ma takie dziecko, jak ja. Miała tupet zapytać, czy jestem adoptowana... Po maturze dostałam się na wymarzone studia. Studiowałam równocześnie dwa kierunki, stres był czymś, co towarzyszło mi na porządku dziennym. Chodziłam przemęczona i nie wysypiałam się. Wtedy też zaczęły się moje problemy z tarczycą - przybrałam mocno na wadze, co nie umknęło uwadze moich rodziców. O ile mama od razu szukała dla mnie pomocy, ojciec w sposób szydercze komentował mój wygląd. Normą było, że mówił do mnie per torba albo że mam ruszyć piekarnik. Kiedy oglądaliśmy rodzinne zdjęcia mojego brata przed jego 18 zapytał mnie wprost, dlaczego się tak zapuściłam, czemu nie ćwiczę i co się stało z tą dziewczyną, która była szczupła? Pochylając się nad tematem wagi mój tata zawsze miał do niej skrajne podejście. Na zmianę przybierał i zrzucał wagę, czasami do momentu, w którym wyglądał niezdrowo. Do dziś ma problem z objadaniem się (nie przestaje jeść, aż wszystko nie zniknie ze stołu, a potem jeszcze w nocy zagląda do lodówki). Potem wszystko zwraca, twierdząc, że to dlaczego, że go mdli. Pije dużo alkoholu, bo stwierdza, że pomaga mu to zyskać pewność siebie. Ma też ogromną potrzebę bycia w centrum uwagi, choć sam niewiele angażował się w nasze życia. Do brata po zdanej maturze miał pretensje, że w pierwszej kolejności zadzwonił do mamy, a on sam dowiedział się od swojego brata, który zaraz po ogłoszeniu wyników sam zadzwonił do nas, aby złożyć mojemu bratu gratulacje. Nasz ojciec nie odzywał się do swojego syna, bo tamten nie zadzwonił do niego jako pierwszego! I jeszcze wymusił na mamie, aby przekonała go do przeprosin, argumentując, że czuł się urażony. Wracając do tematu jego zachowania, ojciec nie ma problemu z żartowania z innych ludzi. Jego domniemany humor jest okrutny, często nieśmieszny, a wręcz rani. Przejdę teraz do tego, że covid zmusił nas (mnie i brata) do powrotu do domu w czasie studiów i ponownego zamieszkania z rodzicami. Rodzice, który płacili za wynajmowane mieszkanie w innym mieście nie chcieli, aby stało puste, a skoro zajęcia były online to mieliśmy wrócić do domu. W rozumieniu mamy szukanie pracy ani na studiach ani w trakcie pandemii pandemii nie wchodziło w grę, nie z powodu wirusa, nie z powodu nauki, a tego, że będziemy mieli mniej czasu na przebywanie w domu. Życie ułożyło się w taki sposób, że zaczęliśmy pracować z bratem w firmie rodziców, zajmując się rzeczami z goła odmiennymi od tego, czego się uczyliśmy. Rodzice pomogli bratu otworzyć restaurację, która formalnie zapisana jest na matkę. Ja zostałam w rodzinnej firmie również związanej z gastronomią. Tu pojawiają się schody. Moi rodzice żyli swoją pracą i praca wchodziła do naszego domu. Nasze rozmowy są głównie o pracy. A mimo to nadal uważają, że robimy nie wystarczająco. Kiedy ktoś z ich pracowników jest niedysponowany wkraczam ja na jego miejsce. Mimo swoich zobowiązań, które związane są z lokalem brata i lokalem rodziców zawsze muszę im pomóc. Kiedyś tej pomocy odmówiłam, mama się do mnie odzywała, zarzucała, że sama sobie wymyślam zajęcia, choć tonęłam w zobowiązaniach. Musiałam się kajać przez wiele dni, bo było jej przykro. Było jej przykro również wtedy, kiedy sugerowałam, że oni uwikłali nas w swój biznes. Lubi mówić o tym, jak wiele problemów przed nami ukrywa, jak musi sobie ze wszystkim radzić sama i nikt jej nie pomaga. Nie lubię chodzić do pracy, kiedy jest w niej mój ojciec. Nie umie trzymać emocji na wodzy, lata i krzyczy na obsługę twierdząc, że wszystko jest "spier...". Przeszkadza, ale kiedy prosisz go o zachowanie spokoju wrzeszczy przy wszystkich, zarzucając, że jak nie chce pomóc to mam iść do domu. Potem ich pracownicy przychodzą do mnie ze skargą, a ja muszę palić głupa, że tata chce dla restauracji jak najlepiej i dlatego jest emocjonalny. Ojciec nigdy nie doceniał mnie ani nie był szczególnie uradowany moimi osiągnięciami. Jego zdaniem podczas studiów, podczas odbywania praktyk z dwóch kierunków, obronienia dwóch tytułów magistra nigdy nie miałam żadnych osiągnięć. Nie pracowałam. Wiele razy nazywał mnie rozpieszczoną, że wychodzę z założenia, że wszystko mi się należy. Boli mnie to niemiłosiernie, zwłaszcza, jak wypomina mi to, że nie zrobiłam do tej pory doktoratu. Nawet ostatnio podczas mojego żartu, kiedy robiłam rodzinne zdjęcie na urodzinach mojego wujka, kiedy powiedziałem, że nie zostanę fotografem, odpowiedział na to: "no w zawodzie też nie będziesz pracować". Mogłabym przetoczyć jeszcze wiele przykładów tego, co uważam jest emocjonalnym naużyciem, choć rodzice nigdy tego w ten sposób nie widzieli. Brat przez problemy emocjonalne chodził przez rok do psychologa, przyjmował psychotropy. Ojciec, który owego psychologa polecił uznał, że nie pomógł bratu, bo ten kłamał podczas sesji. Kiedy powiedział im o pogłębiającej się depresji, uznali, że wymyślą, bo przecież wszystko mieliśmy podane na złotej tacy. Nie czujemy szacunku do naszych rodziców. Nie czujemy, aby szanowali nas. Brat przestał przebywać w domu, tylko w nim śpi. Nie rozmawia z nami, chyba, ze musi. Na pierwszym miejscu stawia kolegów, którzy jak twierdzi go rozumieją. Nie dba o siebie i wszystko mu jedno. Tak, podnoszę głos na rodziców. Tak, puszczają mi emocje i mówię przykre rzeczy. Ojciec wielokrotnie próbował pozbyć się mnie z domu. A kiedy wreszcie po ogromnej kłótni, kiedy kazał mi "wypier..." pojechałam do koleżanki na noc, stwierdził, że nawet nie zauważył, że mnie nie ma. Ojciec nie toleruje moich zwierząt. Twierdzi, że nie będzie zmieniał standardu swojego życia dla kotów. Nie będzie cyt. cierpiał, bo mieszkają w domu. A to oznacza, że musi zamykać za sobą drzwi i nie wypuszczać ich na dwór. Zdarza im się hałasować w nocy, mówię im, żeby zamykali drzwi, jak się kładą się spać, ale spotykam się z oburzeniem, że nie bedzie dostosowywać swojego życia do moich kotów. Nie musi ich karmić, nie musi pielęgnować, nie musi się z nimi bawić, nie musi zabierać do weterynarza. One mu przeszkadzają, bo są. Szukałam już mieszkania dla siebie. Nikt nie chce wynająć mieszkania, w którym miałyby przebywać zwierzęta, a na kupno mnie nie stać. Dostaję na głowę w tym domu. Odpoczywam, gdy rodzice wyjeżdżają. Gdy nie ma ich w domu.

Bezpłatne konsultacje dla osób z syndromem DDA

Wychodząc naprzeciw potrzebom osób zmagających się z syndromem dorosłych dzieci alkoholików, terapeuci oferują darmowe konsultacje. Rozumiemy, że kwestie finansowe mogą stanowić istotną przeszkodę w podjęciu decyzji o rozpoczęciu terapii, dlatego chcemy ułatwić ten pierwszy, często najtrudniejszy krok.

Kiedy warto?

    1
  1. Gdy obserwujesz u siebie lub bliskiej osoby trudności z ustalaniem granic i nadmierną odpowiedzialność za innych.

  2. 2
  3. Kiedy Twoje relacje charakteryzują się wzorcami "ratowniczymi" i masz problem z wyrażaniem własnych potrzeb.

  4. 3
  5. Jeśli doświadczasz chronicznego poczucia winy oraz lęku przed porzuceniem przy jednoczesnym strachu przed bliskością.

  6. 4
  7. Gdy pochodzisz z rodziny z problemem alkoholowym i zauważasz u siebie cechy charakterystyczne dla DDA.

Potrzebujesz bezpłatnej pomocy?

Sprawdź dostępnych specjalistów i umów się na bezpłatną pierwszą konsultację już dziś – zrób ten istotny krok w kierunku lepszego zdrowia psychicznego.

Zobacz również

Test lęku przed odrzuceniem to narzędzie samooceny, które pomaga wstępnie określić, jak silnie ten lęk wpływa na relacje. Zawiera 20 stwierdzeń na podstawie DSM-5, ICD-10 i teorii przywiązania. Wypełnienie zajmuje 5–8 minut.

Test Image

Bibliografia

    1
  1. Journal of Psychosocial Nursing and Mental Health Services (2023). Process of Building Resilience in Adult Children of Alcoholics: A Grounded Theory Approach: https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/36989481/

  2. 2
  3. Journal of Epidemiology and Community Health (2024). Risk of severe mood and anxiety disorders in the adult children of parents with alcohol use disorder: https://jech.bmj.com/content/78/7/444

  4. 3
  5. Expert Systems with Applications (2024). NCH-DDA: Neighborhood contrastive learning heterogeneous graph neural network for drug-disease association prediction: https://www.sciencedirect.com/science/article/abs/pii/S0957417423023576

  6. 4
  7. Contextual Science (2022). Reclaiming the Self: An Integrated ACT & IFS Approach for Adult Children of Alcoholics: https://contextualscience.org/blog/reclaiming_self_integrated_act_ifs_approach_adult_children_alcoholics

  8. 5
  9. University of Northern Iowa (1987). Adult Children of Alcoholics: Review of the Literature - A Research Paper: https://scholarworks.uni.edu/cgi/viewcontent.cgi?article=3238&context=grp

  10. 6
  11. PMC - National Center for Biotechnology Information (2007). Relationship Functioning Among Adult Children of Alcoholics: https://pmc.ncbi.nlm.nih.gov/articles/PMC2583382/

Logo twójpsycholog
BadgeCheckIconZweryfikowano treść

TwójPsycholog

Powyższe informacje nie zastępują kontaktu ze specjalistą

Zobacz, którzy specjaliści udostępniają bezpłatne konsultacje psychologiczne i łatwo umów pierwszą wizytę.