Czy w wyniku silnego stresu w pracy-ok 3 lat, mobbingu i upokarzania w pracy można stać się kleptomanem?
Adonical

Anna Martyniuk-Białecka
Adonical,
Czytając Twój wpis moją uwagę przykuwa jak jednym tchem, po przecinku wymieniasz tak trudne doświadczenia jak: mobbing, przemoc psychiczna, trudności w dochodzeniu do swoich praw, problemy ze zdrowiem i różnego rodzaju objawy somatyczne. Bardzo jest mi przykro, że to Cię spotkało. Wyobrażam sobie, że przy takiej ilości wymagających doświadczeń, możesz mieć ochotę na odrobinę przyjemności i odczucia adrenaliny oraz, popraw mnie jeśli się mylę, wpływu? Podążając za definicją tego, co jak powiedziałeś możesz mieć, czyli powtarzającej się niemożności powstrzymania się od impulsu kradzieży przedmiotów, które nie są zdobywane dla korzyści osobistych ani finansowych, zastanawiałabym się bardziej jak przepracować z Tobą to, co wydaje się teraz najgorsze i pełne wstydu, jak piszesz do czego wcześniej byś się nie posuną na rzecz odnalezienia rozwiązań w tej sytuacji, skonstruowania wizji przyszłości i życia w większej zgodzie z Twoimi zasadami, gdzie jednocześnie będzie miejsce by przepracować to co trudne ale i miejsce na to co przyjemne i chciane, w sposób nie przysparzający Ci m.in. większych problemów z łamaniem prawa.
Gdybyś jakoś poczuł, że masz ochotę o tym więcej porozmawiać - zapraszam na konsultację.
AMB

Paweł Franczak
Szanowny Panie,
od kleptomanii do mobbingu niby droga daleka, ale może to mieć sens, jeśli małe kradzieże są dla Pana nieświadomym, symbolicznym sposobem na “wyrównanie rachunków” z systemem, niejako w odwecie za przegraną sprawę. Trochę jak dziecko, które napisze palcem brzydkie słowo na zakurzonym aucie taty, bo te je niesprawiedliwie potraktował.
Oczywiście zbliża to Pana w ten sposób do wymiaru sprawiedliwości, ale nie jako ofiarę (był Pan nią w kontekście mobbingu), a jako sprawcę. Takie “równanie rachunków krzywd” to ryzykowne zachowanie, ale zapewne przynosi ulgę, któż nie chciałby poczuć sprawczości i sprawiedliwości, nawet w tak symbolicznej formie. Warto o tym porozmawiać z kimś bliskim lub terapeutą, bo ta metoda wychodzenia z roli ofiary jedynie przysparza Panu potencjalnych kłopotów z prawem.
Wszystkiego dobrego,
Paweł Franczak

Agnieszka Stetkiewicz-Lewandowicz
Dzień dobry,
jeśli chodzi o Pana pytanie, to trudno określić przyczyny kleptomanii, na pewno Pana doświadczenia mogły się przyczynić do powstania czy ujawnienia tego zaburzenia. Tak jak Pan pisze, te zachowania są niezgodne z Pana zasadami, wywołują poczucie winy, ale właśnie odczuwane wcześniej napięcie, a później satysfakcja są jednymi z objawów kleptomanii. Sugerowałabym kontakt z lekarzem psychiatrą, który zdecyduje o sposobie leczenia. Warto też zaznaczyć, że orzeczenie kleptomanii wprowadza pewną ochronę prawną.
Pozdrawiam

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Moja mama 61 lat. Kobieta alkoholiczka z depresją. Uparta, nigdy nie chciała chodzić do lekarza. A gdy już poszła ukrywała prawdę. Nie chodziła na zlecone badania i usg. Aktualnie w szpitalu. Trzęsie się jej całe ciało. Kiedyś tylko ręce. Gdy chodzi to upada. Zanikają jej mięśnie. Tak alkohol wyniszczył jej organizm. Stwierdzili chorobę polineuropatia. Narządy wewnętrzne masakra. Najgorzej wątroba. Ma żółtaczkę. Nie trzyma kału. Ona nie chce żyć. W szpitalu podają jej silne leki. Po nich wygląda jakby była nieobecna, wyciszona. Patrzy tylko w okno. Nie rozmawia. Patrząc w okno płacze. Nie chce naszej pomocy. Powiedziała, że pie**oli ją to życie. Lekarze mówią że, jedną nogą jest w grobie.
Nie wiemy jak z nią rozmawiać. A mnie serce boli, że jest tak nieszczęśliwa, że nie chce żyć. Jak ją wspierać? Zachęcić by walczyła o siebie? Ma małe wnuczki, zawsze powtarzała, że żyje dla wnuczków. A teraz nawet i to ją nie cieszy. Lekarze mówią, że po wyjściu ze szpitala, żeby oddać ją na zamknięty odwyk. Ona nigdy się na to nie zgodzi. Jest zła, że o nią walczymy. Nie radzę sobie z tym. Jestem załamana. Ona chce poprostu umrzeć, a ja nie potrafię się z tym pogodzić.
Kryzys w związku. Obawiam się zmian nastroju partnera.
Jednego dnia jest wspierający, radosny, gaszący konflikty. Wyręcza mnie w obowiązkach, pomaga w problemach.
Drugiego pojawia się krzyk, rzucanie przedmiotami, obrażanie nawet przy znajomych, mówienie, że jestem np. za wolna, za mało empatyczna, głupia, za wolno myślę. Na moje prośby o większy szacunek odpowiada, że to moja wina.
Reaguje agresją na zachowanie innych ludzi, które mu się nie podoba. Potrafił moim autem uderzyć w inne auto, bo ktoś krzywo jechał, jechać za innym autem bardzo blisko i bardzo szybko, bo ktoś wolno jechał i mówić, że to ja jestem problemem, bo tłumaczę, że się boję, jak tak robi, a on, że go nie wspieram, jak narzeka na innych. Drugim problemem jest codziennie picie alkoholu. Jak sam mówi, pomaga mu to poradzić sobie ze smutnym nastrojem i głównym powodem, dla którego pije, jestem ja, że go nie wspieram, że jestem głupia, że chce uciec od mojego nastroju. Nie ukrywam, że nie zawsze wszystko zrobię, tak jak on tego chce, nie zawsze przewidzę albo zapamiętam, na czym mu konkretnie zależy. Mam obniżony nastrój przez chorobę członka rodziny i konieczność pomocy osobie niepełnosprawnej, ale się staram, na tyle ile mam możliwości. Partner chce, żebym to ja wzięła odpowiedzialność za jego nastrój i jego picie.
A ja nie wiem już co mam robić. Szukam u siebie problemów i wiem, że często mogłabym lepiej coś zrobić, ale nie wiem, czy mój strach przed partnerem jest normalny. Nie wiem, gdzie szukać pomocy.
Witam.
Jak poprosić swojego partnera, żeby nie pił przy mnie alkoholu? Osobiście zmagałam się z problemem alkoholowym, mam wszyty esperal, Unikam imprez, na których jest alkohol, ale najbardziej przeszkadza mi on, kiedy jestem ze swoim partnerem. Jak konstruktywnie powiedzieć, że nie czuje się komfortowo, kiedy on pije przy mnie. Raczej powinien mnie w tym wspierać, a tak nie jest