Left ArrowWstecz

Czy można przezwyciężyć kryzys, kiedy sprawcą napaści molestowania jest psycholog/psychoterapeuta?

Czy można przezwyciężyć kryzys, kiedy sprawcą napaści molestowania jest psycholog/psychoterapeuta? Jak sobie z tym poradzić?
Aleksandra Sławińska-Martowicz

Aleksandra Sławińska-Martowicz

Dzień dobry,

Według mnie poradzenie sobie z takimi doświadczeniami wymaga jednak wsparcia wyspecjalizowanej osoby. To z pewnością bardzo trudne by zaufać komuś w takiej roli ponownie. Pojawiają się zapewne różne wątpliwości, stąd też warto pytać, gdy jakieś jego/jej zachowanie lub pytanie budzi wątpliwości, prosić o wytłumaczenie celu a gdy nie pasuje nam styl pracy lub wątpliwości jest za dużo, warto poszukać innego specjalisty/ki.

Ze swojej strony w takiej sytuacji swojemu klientowi rekomendowałabym spotkania z  psychotraumatologiem. To osoba, która specjalizuje się w szczególnie trudnych doświadczeniach, w tym tych, dotyczących molestowania. Ważne jest jednak by zwrócić szczególną uwagę na wykształcenie danej osoby (dyplom z psychotraumatologii). W przypadku braku upublicznienia takich informacji, warto poprosić o przedstawienie dokumentów potwierdzających wykształcenie do wglądu.


Mam nadzieję, że odpowiedź na pytanie jest pomocna. Liczę na to, że osoba, o którą Pani pyta, odzyska zaufanie i przezwycięży kryzys.

Życzę wszystkiego dobrego

1 rok temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Nie potrafię płakać, pomimo dużej potrzeby - czuję blokadę, co robić?
Od jakiegoś czasu nie potrafię płakać. Całkowicie sie zablokowałam na płacz czy to z bólu, smutku, z radości... Łzy napływają mi do oczu i tyle, włącza się coś na zasadzie znieczulicy... Zauważyłam to u siebie podczas zwykłego oglądania filmów( zawsze pierwsza się wzruszałam) i nagle to ustało. Moj mąż wylądował teraz w szpitalu, było z nim bardzo źle, a ja wiecznie z kamienną twarzą. Czuję, że jest mi potrzebne wyładowanie emocji płaczem, że zeszłoby ze mnie to ciśnienie, ale nie potrafię, nawet na siłę. Świadomość tej blokady mnie przytłacza. Poza tym, obawiam się, co powiedzą inni na myśl, że nie rusza mnie choroba Męża. Co jest ze mną nie tak??
Jak poradzić sobie z bólem po ucieczce z toksycznego małżeństwa i utracie dziecka?

Witam serdecznie, jestem po ucieczce z własnego domu po 25 latach małżeństwa, przeszłam przez wszystko, co możliwe żyłam z toksykiem, narcyzem i psychopata. Starsze dziecko nie dało rady, odebrało sobie życie. Chodzę na terapię oraz leczę stres pourazowy, niedługo minie dwa lata. Walczył, pisał ładnie, nie uległam, nie wróciłam, zostawiłam mu wszystko. Jeszcze miesiąc temu wyznawał mi miłość, odważyłam się go w końcu zablokować, aż tu nagle dowiedziałam się, że on już mieszka z panią młodszą o 25 lat i ona jest w ciąży. Załamałam się, bo on szczęśliwy, pani jego pokroju, ale to nieważne. Chodzi o to, że nie mogę się podnieść, zniszczył jedno dziecko, a zrobił sobie drugie. Szczęśliwy sprząta, gotuje, a mnie bił i wyzywał. Wiem, odeszłam, nie powinnam wracać do tego, a pomimo to bardzo boli czy żeby po 25 latach się zmienił nie wierzę, ale jedno wiem na pewno, odnalazł swoją drugą połówkę, bo i do picia i do wszystkiego. 

Zero odpowiedzialności, zrobił ze mnie śmiecia, nie radzę sobie zamiast być lepiej, jest gorzej.

Jestem po traumatycznych przejściach, DDA, małżeństwo z alkoholikiem ,przemoc psychiczna,ucieczka zakończona jego śmiercią. Wychowuję syna, ciągle obwiniam się o jego psychikę
Dzień dobry. Jestem po traumatycznych przejściach, DDA, małżeństwo z alkoholikiem ,przemoc psychiczna,ucieczka zakończona jego śmiercią, olbrzymie wyrzuty sumienia w które wpędziła mnie jego rodzina i wiele wiele innych. Wychowuje syna, ciągle się obwiniam o jego psychikę i zniszczone przez mój wybór dzieciństwo. Na początku tuż po tych wydarzeniach jakoś sobie radziłam, wraz z upływem czasu czuje się coraz gorzej, natłok dręczących myśli, ciągły lęk, dużo psychosomatów które mnie wykańczają, z zewnątrz się uśmiecham a w domu jest płacz, cierpienie, wybuchy złości, przez które rykoszetem odbijają się na moim dziecku. Mam wrażenie że nie żyje, a odliczam dni do śmierci, gdy to cierpienie tu się skończy. Bardzo ciężko było mi sięgnąć po pomoc. Mieszkam w małej miejscowości, zdecydowałam się na terapię u psychoterapeuty i psychotraumatologa, prywatnie online, lecz termin w przyszłym roku. Boję się, że nie dotrwam, że moja psychika już całkiem wysiądzie.. Co zrobic w międzyczasie? Jak sobie pomoc? Nie chce leków od psychiatry bo mój mąż był od nich uzależniony i bardzo się ich boję.. Z góry dziękuje za odpowiedź
Problemy z zaufaniem i lękiem po latach od zakończenia terapii PTSD

Witam, mam 22 lata. W wieku 11 lat doświadczyłam nadużyć seksualnych, ze strony mojego kuzyna  W wieku 16 lat opowiedziałam o tym, co się wydarzyło. Stwierdzono u mnie PTSD. Przeszłam terapie Poznawczo-behawioralną. 

Była to metoda przedłużonej ekspozycji. Terapia ta dała mi ukojenie i poczułam się lepiej, objawy, jakie mi towarzyszyły znikły. Teraz w wieku 22 lat doświadczam wiele trudności. 

Mam problemy z zaufaniem do mężczyzn. Problemy z bliskością, nie lubię, ciężko mi się przełamać. Cały czas jestem w trybie czuwania .. Gdziekolwiek idę, rozglądam się czy nikt za mną nie idzie. Kiedy jakiś mężczyzna idzie za mną dłużą chwilę, odczuwam lęk i strach zmieniam drogę.. Zatrzymuje się, żeby zobaczyć czy ta osoba pójdzie za mną, boję się, że ta osoba może mi coś zrobić. W każdym napotkanym mężczyźnie widzę zagrożenie. Mam w głowie dużo scenariuszy co może mi się stać, że ten mężczyzna może mnie chcieć skrzywdzić. 

Gdy jakiś mężczyzna siada koło mnie w autobusie, cała się napinam, w myślach doszukuje się jakiegoś planu z jego strony, że może coś mi zrobić. Nie wiem, czemu się tak zachowuje, to przychodzi tak samo od siebie. Wcześniej przed rozpoczęciem terapii nie doświadczyłam nigdy takich zachowań. 

Czy to są w dalszym ciągu objawy PTSD? 

Jeśli tak to, jak to możliwe, że było dobrze, a po latach nagle nie jest? Po tylu latach dalej jak o nim pomyślę, to czuje wielką nienawiść i złość do niego... o to, co mi zrobił. 

Czy to jest naturalne to, co czuje już tyle lat? 

Czy to uczucie pozostanie już ze mną zawsze? Czy kiedyś osłabnie

Międzypokoleniowy tryb walki - poszukuję skierowania do psychiatry i wsparcia w traumie
Dzień dobry chciałbym się zapytać czy nie ma tutaj jakiejś osoby która by mi wystawiła skierowanie od psychiatry ponieważ mam problem poważny ponieważ mam traumę otóż tak nie wiem od czego zacząć dużo tu opowiadać otóż jest taki problem rodzinny bo to się nazywa międzypokoleniowy tryb walki I on jest problemem bo ani mama ani babcia ani wujek nie wiedzą że są i działają pod wpływem trybu dla mnie ten tryb jest powodem bo to przez niego nie uczyłem się dobrze w podstawówce I on wtedy się tworzył od dzieciństwa i nie rozmawiałem z kolegami w poradni psychologiczno-pedagogicznej źle mnie ocenili bo powiedzieli że mam niepełnosprawność i upośledzenie umysłowe a to nie prawda bo teraz dowiedziałem się że od urodzenia żyłem w stresie i mam traumę boje się dzieci ludzi chodzę do bezsensownej szkoły nigdy nie byłem niepełnosprawny poprostu mam traumę i ten tryb walki chodzi ze mną wszędzie bo jest wpisany w mój układ nerwowy I został on przekazany z pokolenia na pokolenie i on nie pozwala tego mówić o nim nikomu i każdy całą rodziną jest w tym trybie mama mnie zmusza do szkoły ale jest tam taki uczeń z niepełnosprawnością intelektualną i autyzmem i on ma napady śmiechu i on czuje ten mój tryb I dlatego tak się zachowuje a nauczyciele nie wiedzą czemu tak robi i czuje się w szkole wystraszony bo on jest nieprzewidywalny on jest pobudzony i głośno się śmieje i on tak robi bo czuje moje napięcie wynikające z mojego trybu I potrzebuje jakiegoś skierowania od psychiatry żebym mógł pójść do ośrodka terapeutycznego nie wiem kto mi takie skierowanie wystawi online ale nie dam rady powiedzieć mamie o wizycie do psychiatry I o tym bo ten tryb zabrania o nim mówić I potem mama od razu zmienia temat bo ona działa na zasadzie tego trybu może to wydawać się dziwnie że o tym piszę i ktoś może myśleć że ja kłamie ale to jest czysta prawda i to dowiedziałem się od sztucznej inteligencji i jest to problem skomplikowany ja j już dłużej nie mogę tak żyć i to jest niesprawiedliwe i straszne bo mógłbym pójść do lepszej szkoły i czuje taką potrzebę w głębi duszy a ten tryb po prostu blokuje i zablokował moje zdolności moje normalne myślenie i zachowanie
Jak przestać kochać byłego?
Napady paniki, lęk i poczucie nierealności świata. Chciałabym sobie pomóc.
Dzień dobry, chciałabym opisać problem, który od pewnego czasu mi towarzyszy i postanowiłam coś z nim zrobić, ale na razie bezskutecznie. Od około 2-3 miesięcy nasiliły się u mnie lęki po stresującej dla mnie sytuacji związanej ze zdrowiem. O ile sam problem zdrowotny praktycznie od razu zniknął, tak lęk wzrastał z czasem. Były gorsze i lepsze dni, były nawet takie kiedy w ogóle nie czułam lęku i nie panikowałam. Zaczęło się od zwykłych lęków o samopoczucie a skończyło się na panice o wyjście z domu. Zawsze, gdy muszę wyjść do szkoły czy na spacer, to bardzo się boję i nie mogę racjonalnie myśleć, że przecież nic się nie stanie i dopiero jak ktoś weźmie mnie za rękę i wyjdzie ze mną z domu to powoli się uspokajam, chociaż nigdy nie jestem w 100% spokojna poza domem. Mimo to muszę przecież wychodzić z domu, ale wiąże się to ze stresem i byciem niespokojną. Akurat ten lęk zaczął się u mnie około miesiąc temu i raz był mniej a raz bardziej nasilony. Obecnie jestem chora i z domu wyszłam wczoraj, do szkoły. Myślałam, że już się wyleczyłam i poza tym musiałam napisać zaległy sprawdzian. Gdy miałam wyjść z domu to bardzo panikowałam i ledwo co dotarłam do auta. Przez całą drogę ulica wydawała mi się nagle bardzo mała a otoczenie wokół sztuczne. Prawdopodobnie to wszystko efekt paniki, ale jest to bardzo męczące, gdy często wątpię w prawdziwość świata dookoła i muszę sprawdzać czy nie śpię. Oczywiście nie jest tak cały czas i czasami, gdy wyjdę już z domu, to szybko się uspokajam i nie czuję żadnych objawów fizycznych. Bo oprócz takiej chwilowej "nierealności" gdy panikuję mam bóle głowy czy zawroty, nudności, ogólne zmęczenie i złe samopoczucie czyli prawdopodobnie są to ataki paniki. Wszyscy dookoła tylko mówią, że nic się przecież nie dzieje i jestem zdrowa. Ja to wiem, ale gdy panikuję te myśli o tym, że jest okej znikają pod tymi negatywnymi. Jestem świadoma tego, że to wszystko jest w mojej głowie ale ciężko mi się tego pozbyć samej. Moi rodzice twierdzą, że robię to wszystko bo nie chce mi się iść do szkoły a tak nie jest, bo ja naprawdę się boję. :( Gdy wracam do szkoły po dłuższej niż weekend przerwie, zawsze pierwsze dwa dni są dla mnie bardzo męczące i dopiero po paru dniach przestaję za każdym razem panikować i wracam do względnej normalności. Nie znoszę tego uczucia gdy rano spanikuję i potem cały dzień jestem zmęczona albo gdy zasypiam z lękiem bo panikuję z powodu czegoś wieczorem. Nie raz gdy patrzę przez okno nieco przeraża mnie jak ogromny jest świat a potem wydaje mi się bardzo mały gdy pojawia się panika. Rodzice zapisali mnie do psychologa, ale pierwsze spotkanie jest bez mojej obecności, czyli pewnie dwa tygodnie zajmie sama diagnoza wstępna u psychologa. Do psychiatry boję się pójść, bo co jak się okaże, że ja sobie to wszystko wymyślam i wcale ze mną nie jest tak źle? Może być przecież ktoś kto bardziej potrzebowałby terminu u tego specjalisty i przeze mnie by musiał czekać. A co jeśli jest na tyle źle, że będę musiała pójść do szpitala psychiatrycznego? Bardzo się boję o to co może mi być i bardzo chcę sobie pomóc jak najszybciej. Chciałabym też spytać czy jak chce pójść na samą psychoterapię to mogłabym pójść bez diagnozy i skierowania (prywatnie)? Gdybym miała zacząć brać jakieś leki na lęk to wolę jednak samą psychoterapię, bo biorę już leki i trochę stresuje mnie perspektywa brania kolejnych. Mam wrażenie, że ta panika niedługo sprawi, że w ogóle nie wyjdę z domu. Bardzo bym tego nie chciała, bo kocham wychodzić ze znajomymi czy podróżować no ale robienie tego w lęku odbierze mi całą radość. :( Jestem kompletnie świadoma, że to co odczuwam, czyli np. nierealność czy złe samopoczucie to panika, która jest w mojej głowie i jedynie nie umiem jej skutecznie się pozbyć. Czy uda mi się to całkowicie opanować jeszcze w tym roku albo przynajmniej częściowo?
Wychodzi na to, że jestem osobą współuzależnioną od toksyka.
Wychodzi na to, że jestem osobą współuzależnioną od toksyka, mimo iż nie jesteśmy razem. Sto razy przekroczył granicę, dawałam szansę i boję się, że mogę to zrobić kiedyś jeszcze raz. Choć wiem, że nie powinnam. To jakaś nigdy niekończąca się historia, wieczne traumy. Mam dość, ale przecież tyle razy miałam już dość, tyle razy był definitywny koniec. I znów powtarzam błędy... Jak sobie pomóc? Czy psychoterapia jest w stanie coś zaradzić? Nie mam czasu, nie mam sił od nowa wałkować problemu samemu psychologowi, a bardziej może możliwości zostawiania małego dziecka (łącznie mam 3 dzieci). Sam psycholog, wysłuchiwanie problemów to za mało :( Jakie są szanse, że psychoterapia odmieni mnie? Jakich narzędzi można się spodziewać na psychoterapii, mam na myśli ćwiczenia czy coś, czym to się różni od wizyt u psychologa?
Mam diagnozy zaburzeń, nie pamiętam większości swojego dzieciństwa. Czy to może być wynik traumy?
Oprócz pojedynczych wspomnień typu zabawy, w które się bawiłem, prawie kompletnie nie pamiętam swojego dzieciństwa. Większość ludzi dookoła mnie jest w stanie wyodrębnić swoje pierwsze świadome wspomnienie, pamięta o wiele więcej rzeczy niż ja. Z tego co wiem moje dzieciństwo było normalne. Moi rodzice dalej są razem, nie kłócą się często, nie było przemocy fizycznej oprócz klapsów (pamietam wyraźnie jedną taką sytuację, ale może być tego więcej, nie wiem). Za to przemoc psychiczna w pewnych formach prawdopodobnie występowała patrząc na zachowanie moich rodziców podczas poźniejszych lat mojego zycia. Mam zdiagnozowaną depresję, zaburzenia lękowe, autyzm, adhd, a w teście MMPI(?) wyszło mi unikające oraz niedojrzałe zaburzenia osobowości(?). Moja pamięć krótkotrwała także nie jest najlepsza, jeżeli mam być szczery. Obawiam się, że mogę mieć complex PTSD albo jakąś traumę z dzieciństwa, którą wyparłem, więc moje pytanie brzmi, czy jest to możliwe?
Zaburzenia lękowe na tle zaburzeń OCD. Natrętne myśli dotyczą sprawienia krzywdy mężowi, boję się ich. Od psychiatry nie otrzymałam wsparcia.
Dzień dobry, mam na imię Wiktoria, mam 23 lata i cierpię na nerwicę lękową oraz prawdopodobnie nerwicę natręctw, najbardziej przerażają mnie myśli o tym, że mogłabym zrobić jakąś krzywdę mojemu mężowi, kocham go nad życie i chce dla niego wszystkiego co najlepsze, ale te dręczące myśli jakby nie chciały o tym słyszeć, i tak robią swoje.. przeraża mnie to, nie ukrywam i nie wiem jak sobie z nimi radzić, strasznie się boje, że jak na przykład pokłóce się z mężem, to znowu przyjdą te myśli i nie zapanuje nad sobą mimo tego, że wiem, że nie jestem do tego zdolna, bo nie wyobrażam sobie, że mogło by dojść do czegoś takiego, aczkolwiek widmo takich myśli jest wykańczające, jak je opanować ? Jak sobie z nimi radzić ? Dodam, że byłam u psychiatry i powiedziałam mu o tym problemie, i że nie wiem co robić, to w odpowiedzi usłyszałam że "to nerwicowe, jak chce Pani to może się Pani umówić do psychologa" no nie takiego wsparcia oczekiwałam, a tym bardziej, że wiadomo ile czeka się na wizyty NFZ, więc liczę naprawdę na choć najdrobniejszą pomoc, którą otrzymam szybciej, z góry dziękuję za odpowiedź 🙏
Jak ufać sobie, gdy nie pamiętamy przeszłości? OCD a depresja lękowa.
Jak w depresji lękowej ufać sobie, ale odnośnie swojej dalekiej przeszłości, jak lata podstawówki, z której pamiętamy niewiele, same epizody, więc skąd mamy wiedzieć, że, np. wracając ze szkoły do domu po prostu wracaliśmy, a nie, np. zabiliśmy kogoś po drodze.
Jak radzić sobie z myślami po samobójstwie bliskiej osoby i czy mogą całkowicie minąć?

Witam, Po śmierci kuzyna minęło już 3 miesiące, który popełnił samobójstwo. Mam takie myśli, które przychodzą codziennie. Myśli typu; czy mnie może to spotkać? Jak widzę przedmioty z tym związane, to unikam. Po prostu człowiek obawia się i boi się takiej śmierci. Byłam u psychologa i.pokazał mi techniki jak sobie radzić z nimi. Najważniejsza jest akceptacja, by one minęły. Pytanie, czy istnieje szansa, że te myśli całkowicie miną tak, aby człowiek się nie musiał stresować i zadręczać?

Jak radzić sobie z traumą z dzieciństwa i rodzinnym konfliktem po molestowaniu

Witam..jak poradzić sobie z sytuacją.. czuję ból psychiczny i cielesny.. byłam molestowana w dzieciństwie. Miałam około 5lat..teraz mam 51.. był to mój brat.. miałam ślub, córki..nie został zaproszony.. córka wiedziała wszystko o moich traumach i powiedziała, że nie chce go na swoim ślubie..nie mam praktycznie z nim kontaktu, w rodzinie wielkie oburzenie, dlaczego nie został zaproszony, czuję wielki strach i wstyd, że wszystko wyda się, znów czuję się jak wtedy, bezsilność w głowie mętlik..jak sobie poradzić, nie funkcjonuję

Dlaczego czasami mam chęć doprowadzenia siebie do złego stanu psychicznego i chce się czuć źle?
Dlaczego czasami mam chęć doprowadzenia siebie do złego stanu psychicznego i chce się czuć źle?
Nie mogę się pozbierać po psychoterapii - czy mogła mi zaszkodzić?

Czy Psychoterapia może zaszkodzić pacjentowi? 

bo wiem, że bywają niemili, przez co pacjent cierpi i wcale nie terapeuci przypadkowi, tylko z certyfikatami. Ja po wielu latach się pozbierać nie mogę i żałuje, że się na to zdecydowałem

Jak przestać rozpamiętywać traumę z przeszłości i pokonać uczucie samotności?

Jako uczennica 6 klasy szkoły podstawowej i gimnazjum byłam psychicznie dręczona głównie przez rówieśników, ale nie tylko. Chociaż od tamtej pory minęło ok. 20 lat, nadal pamiętam wszystkie najbardziej bolesne sytuacje tak dokładnie, jakby miały miejsce wczoraj. Czasami, bez powodu je sobie przypominam i nie mogę skupić się na niczym innym. Czuję się wtedy bardzo przygnębiona. Tak samo boli mnie świadomość, że moja klasowa wychowawczyni o wszystkim wiedziała, ale nie zrobiła nic, aby mi pomóc. W trakcie jednej z godzin wychowawczych w obecności całej klasy powiedziała, że widzi, że klasa mnie odtrąca, ale że to ja się izoluję, jestem zbyt nieśmiała i wycofana i to ja jestem winna, że klasa mnie nie lubi. Miała do mnie pretensje, że nie angażuję się w życie klasy, gdy ja bałam się, że znowu będą mnie wyśmiewać. Myślałam, że się z tym uporałam, ale od kilku miesięcy znowu dręczą mnie te wspomnienia. Porównuję się z tymi, którzy mi dokuczali i widzę, że im powiodło się lepiej niż mnie. Mają rodziny, dzieci, przyjaciół, a ja jestem samotna i mam wrażenie, że gdybym zniknęła, to nikt by tego nie zauważył. Większość z nich dalej mieszka w tej samej miejscowości co ja i gdy się mijamy, udają, że mnie nie znają. Mam poczucie, że oni wszyscy mieli rację i że jestem beznadziejna oraz gorsza i świat byłby lepszy beze mnie. Czasem jestem tak smutna, że chce mi się płakać i nie mam na nic siły. Nie umiem sobie z tym poradzić, mam poczucie winy, że ciągle zawodzę innych. Czasami czuję się tak, jakby ludzie obok mnie nie istnieli, byli tylko wytworem mojej wyobraźni i nikt mnie nie dostrzegał. Nie potrafię się zdobyć na zwierzenie się komuś lub wizytę u specjalisty, bo podświadomie boję się, że zareagują tak jak kiedyś moja wychowawczyni i wcale mi nie pomogą. Co powinnam zrobić, aby wreszcie poczuć się lepiej?

Blokada emocjonalna w związku z powodu dysfunkcyjnej rodziny - jak sobie radzić?

Mam problemy emocjonalne w związku. Mam 28 lat. Kiedy kłócę się ze swoją żoną, to najczęściej jest tak, że dochodzi u mnie do blokady emocjonalnej, w konsekwencji ona dużo mówi, wyrzuca z siebie emocje, a ja milczę i jestem zdezorientowany. 
Powodem tych kłótni jest to, że zamykam się w sobie i odcinam się emocjonalnie od partnerki. Dodam, że pochodzę z rodziny, w której matka prawdopodobnie jest narcystyczna, rodzina była dysfunkcyjna. Moje konflikty z żoną mogą się brać z braku wczucia się w uczucia, emocje drugiej osoby. Moja matka jest osobą, która nie myślała o swoich dzieciach, tylko ciągle o sobie i o swoich problemach. 
Proszę o pomoc, udzielenie jakichś rad odnośnie do mojej sytuacji w związku. Czy pochodząc z rodziny dysfunkcyjnej, da się stworzyć trwały i szczęśliwy związek? Co można zrobić w życiu dorosłym, kiedy miało się matkę z zaburzeniem osobowości? Pozdrawiam serdecznie

Czuję się samotna, co tworzy u mnie ogromny lęk o siebie, o swoje zdrowie. Proszę o pomoc
Nie wiem co mam ze sobą zrobić, siedzę i cały czas się marwię o siebie co dalej mnie w życiu spotka. Mam 29 lat i wile chorób współistniejących, boję się o siebie i swoje życie boję się, że coś może się stać i nikt mi nie pomoże. Jestem sama, mam brata, który nie utrzymuje kontaktu mieszka w Norwegii, rodzice nie żyją zginęli w wypadku samochodowym. Nie ma zbyt wielu zaufanych osób. W nocy też się wybudzam i martwię się co ze mną będzie i jak dalej będzie ze mną i na kogo mam liczyć. Ogromnie się martwię każdego dnia. To mnie wykańcza. Proszę o podpowiedź co mam z tym zrobić
TW Mam ataki paniki, nerwobóle i myśli samobójcze

W mojej rodzinie gdzieś do skończenia 6 lat ojciec pił, a pod wpływem alkoholu wyzywał matkę od dziwek, że go zdradza i ją bił. Później go nie było, gdy siostra się wyprowadziła wszystkie winy spływały na mnie. Za każdym razem byłam obwiniana o wszystko, co zrobiłam to było źle a czego nie zrobiłam jeszcze gorzej. Matka nie okazywała mi uczuć, każda z nas codziennie siedziała zamknięta osobno, nie rozmawiałyśmy wcale. Od 16 roku zaczęłam popijać i się ciąć do teraz. Teraz mam 28 lat i mam problemy z zaufaniem, problemy w związku, z kontrolowaniem i autoagresją. Gdy już jest naprawdę źle, zaczynam wszystkie winy przypisywać sobie, że to moja wina i że jestem beznadziejna. Mam ataki paniki, nerwobóle i myśli samobójcze. Byłam u psychiatry, dostałam leki, ale nie czuję się po nich dobrze. Mam jeszcze skierowanie na terapię CBT. Co jest nie tak ?

Mama wrażenie, że nie potrafię kompletnie rozmawiać z ludźmi. Wyłączam się, stresuję, nie jestem w stanie ciągnąć rozmowy. Mam wrażenie, że nikt mnie nie lubi.
Nie dam rady poznać nowych osób, boję się do kogoś zagadać, komuś odpowiedzieć. Chcę móc z kimś porozmawiać na jakieś tematy, spędzać czas. Osoby, z którymi obecnie mam kontakt, czyli 2 według mnie, nie wiem czy dobrze odczytuję, ale mają gdzieś moją osobę, narzucam się im. W towarzystwie więcej niż 1 osoby nie umiem z nikim rozmawiać, nie wiem nawet z kim, czuję się odepchnięta, nie wiem jak się wtedy zachować, bo każdy ma swoje tematy, a ja nawet nie mam pojęcia jak uczestniczyć w rozmowie. Potrafię również mieć po pół godzinie, czasem dłuższym czasie momenty, że się wyłączam, nie dam rady słuchać, orientować się co się dzieje dookoła wokół mnie, za dużo bodźców dociera do mnie, przez co czuję się otumaniona, dodatkowo lekkie problemy ze słuchem nie pozwalają wychwycić wszystkich słów, które ktoś do mnie kieruje i proszę nawet kilkukrotnie kogoś, by powtórzył co mówił, przez co mam wrażenie, że to kogoś wyprowadza z równowagi.